Płacenie za zakupione towary oraz usługi to codzienność. Literatura naukowa wskazuje cały szereg czynników, które mają wpływ na wybór instrumentu płatniczego podczas dokonywania transakcji.

Abstrahując od czynnika oczywistego jak samo posiadanie więcej niż jednego instrumentu płatniczego, wpływ na to m.in. mają: (I) nasze postrzeganie charakterystyki (np. szybkości, łatwości użycia czy bezpieczeństwa), a w konsekwencji użyteczności konkretnego instrumentu, (II) miejsce i wartość transakcji, którą mamy dokonać, (III) nagrody lub kary, jakie poniesiemy za realizację transakcji w określony sposób oraz (IV) chęć pozostania osobą anonimową.
Na nasze zachowania płatnicze wpływa również ukształtowane przyzwyczajenie, dlatego na co dzień rzadko zwracamy uwagę na to, w jaki sposób dokonujemy płatności. A jeśli przez przypadek zapomnieliśmy zabrać ze sobą ulubionego instrumentu płatniczego lub nie jest on w jakimś miejscu akceptowany, potrafimy w ogóle zrezygnować z zakupu.
Zachowania płatnicze jednostek, a w konsekwencji całych narodów, zmieniają się nieustannie. Wpływa na to cały szereg czynników. Zaliczyć można do nich na przykład zasygnalizowane wcześniej nagrody dla płatników (m.in. akcje promocyjne popularyzujące dane rozwiązania płatnicze) czy zasięg sieci akceptacji danego instrumentu (im większa, tym większa użyteczność akceptowalnego instrumentu). Ludzie są istotami społecznymi, więc znaczenie ma również to, jak płacą inni — nasi rówieśnicy, rodzina, partnerzy, współpracownicy czy idole. Czasami jednak tempo zmian przyspiesza. Stało się tak m.in. w trakcie pandemii COVID-19, w obliczu której wiele osób zaczęło częściej (a czasami w ogóle po raz pierwszy) korzystać z rozwiązań bezgotówkowych, m.in. ze strachu przed ryzykiem zarażenia wirusem. Niestety zdarzały się także sytuacje, że zmiany były wymuszone, na przykład odmową przyjęcia gotówki przez sprzedawców, obawiających się koronawirusa, miało to miejsce przede wszystkim w okresie, kiedy jeszcze pogłoski na temat możliwości transmisji wirusa w ten sposób nie zostały ostatecznie zdementowane.
Śledzenie zmian w zachowaniach płatniczych nie jest jednak zadaniem łatwym. W przypadku transakcji bezgotówkowych (tj. dokonanych kartami płatniczymi i innymi, jeszcze nowocześniejszymi metodami płatniczymi) analiza trendów jest relatywnie łatwa. Wynika to z faktu, że każda transakcja jest rejestrowana w systemach informatycznych dostawców usług płatniczych (np. banków, instytucji płatniczych czy instytucji pieniądza elektronicznego), a następnie raportowana m.in. do banku centralnego np. NBP. Szacowanie natomiast wykorzystania gotówki, jednego z najistotniejszych instrumentów płatniczych, pomimo zmian, które zaszły w ostatniej dekadzie, jest znacznie trudniejsze z uwagi na jej anonimowy charakter. Istnieją co prawda metody oceniania na podstawie agregatów makroekonomicznych, jednak wyniki tych szacunków charakteryzują się dużą rozpiętością. Znacznie bardziej dokładne, lecz też dużo bardziej kosztochłonne oraz czasochłonne, są badania dokonane tak zwaną metodą dzienniczka płatności. W ramach tej metody reprezentatywna grupa respondentów proszona jest o zapisywanie wszystkich dokonanych przez siebie transakcji (w określonym czasie, np. 3 dni) oraz wskazanie wartości transakcji, miejsca jej dokonania, ale również — a być może przede wszystkim — metody płatności, która została wykorzystana.
W ostatnich latach tego typu badania realizowane były zazwyczaj przez banki centralne, przynajmniej w kilkunastu krajach świata, m.in. w Australii, Stanach Zjednoczonych, krajach skandynawskich, krajach strefy euro czy w Polsce. Badania dzienniczkowe w naszym kraju przeprowadzono do tej pory trzykrotnie — na przełomie lat 2011 i 2012, w 2016 r. oraz w 2020 r. Wskazują one, że do celów realizacji codziennych płatności gotówka faktycznie wykorzystywana jest coraz rzadziej. Pomiędzy latami 2012 a 2020 udział transakcji gotówkowych, w ogólnej liczbie transakcji detalicznych, spadł z poziomu 82 proc. do poziomu 46 proc. Z kolei w ogólnej wartości transakcji spadek udziału gotówki nastąpił z poziomu 64 proc. do poziomu 29 proc. Należy jednak zaznaczyć, że nie towarzyszyło temu zanikanie gotówki z obiegu. Wręcz przeciwnie, jej udział w relacji do PKB rośnie. Biorąc pod uwagę okres między latami 2012 a 2020 wskaźnik ten wzrósł ponad dwukrotnie — z poziomu 6,3 proc. do 13,2 proc.
Oznaczać to może m.in. wzrost motywu przezorności posiadania gotówki, ale również może wskazywać na niską atrakcyjność alternatywnych (w stosunku do gotówki), bezpiecznych metod jej lokowania. Związane to zapewne było z niskim oprocentowania depozytów bankowych przy niskiej, w omawianym okresie, inflacji.
Polska, na tle krajów, które przeprowadzają analizy zachowań płatniczych, plasuje się jako kraj o relatywnie dużym udziale transakcji bezgotówkowych. Z 46 proc. udziałem transakcji gotówkowych w ogólnej liczbie transakcji, nasz kraj znajduje się istotnie poniżej średniej dla państw strefy euro (73 proc.). Wskaźnik użycia gotówki jest również niższy dla takich znaczących gospodarek jak Niemcy (77 proc.), Włochy (82 proc.) czy Francja (59 proc.). Z drugiej strony, wykorzystanie gotówki było mniejsze w takich krajach, jak Kanada (33 proc.), Australia (27 proc.), Wielka Brytania i Stany Zjednoczone (po 23 proc.), Holandia (21 proc.) czy w krajach skandynawskich (od 12 proc. do 3 proc.).
Interesujące pozostaje pytanie: Jak będą się kształtować dalsze trendy w wykorzystaniu instrumentów gotówkowych i bezgotówkowych? Tutaj doświadczenia innych krajów mogą być szczególnie pomocne. Przekroczenie progu 46-procentowego udziału transakcji gotówkowych zaobserwowano dotychczas w badaniach dzienniczkowych zrealizowanych w 5 krajach: Australii (ok. 2013 r.), Danii (ok. 2009 r.), Holandii (ok. 2016 r.) Kanady (ok. 2012 r.) oraz w Stanach Zjednoczonych (ok. 2011 r.). Po 5 latach, średni udział transakcji gotówkowych, w relacji do wszystkich zrealizowanych transakcji detalicznych dla tych krajów, wyniósł 30 proc. Przy czym skrajnym przypadkiem była Holandia, gdzie udział transakcji gotówkowych spadł do 21 proc., oraz Stany Zjednoczone, gdzie spadł on do 36 proc. Próba spojrzenia dalej w przyszłość ogranicza nas już tylko do doświadczeń Danii, gdzie po kolejnych 7 latach (łącznie po około
12 latach od osiągniecia poziomu 46 proc.) udział transakcji gotówkowych w ogóle transakcji detalicznych spadł w 2021 r. do poziomu 12 proc. Niższy poziom wykorzystania gotówki w transakcjach detalicznych charakteryzuje tylko Szwecję (gdzie ok. 9 proc. transakcji to transakcje gotówkowe) oraz Norwegię, dla której poziom 10 proc. odnotowany został podczas pierwszego badania przeprowadzonego w 2017 r., a w 2021 r. (po kolejnych 4 latach) wyniósł już tylko 3 proc.
Czy wykorzystanie gotówki do realizacji codziennych płatności obniży się w Polsce do tak niskiego poziomu? To zależy od wielu czynników. Pierwszym jest skala akceptacji rozwiązań bezgotówkowych, która w ostatnich latach rozwijała się w bardzo szybkim tempie, lecz nadal jest niższa od średniej krajów strefy euro czy innych silnie bezgotówkowych państw. Drugim kluczowym czynnikiem jest skala tej akceptacji przez konsumentów oraz wykorzystanie przez nich instrumentów bezgotówkowych. Badanie NBP dotyczące zachowań płatniczych w Polsce w 2020 r. wskazało, że 11,5 proc. mieszkańców kraju nad Wisłą nie ma konta bankowego, zaś 18,3 proc. karty płatniczej. Polska, w porównaniu ze standardami wyznaczonymi przez Bank Światowy w zrealizowanym w 2017 r. badaniu „The Global Findex Database”, znajduje się wśród najmniej ubankowionych i ukartowionych krajów regionu. W kontekście skali wykorzystania instrumentów, które już posiadamy (np. kart płatniczych), plasujemy się w obecnej chwili powyżej średniej dla Unii Europejskiej, ale nadal daleko nam do liderów w tym zakresie.
Z drugiej strony, wzrost wykorzystania instrumentów bezgotówkowych, chociaż niesie wiele pozytywów — jak na przykład przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego czy ograniczanie funkcjonowania szarej strefy, a tym samym przychodów podatkowych — pociąga ze sobą też szereg zagrożeń. Dotyczą one zwłaszcza kwestii wykluczenia finansowego. W społeczeństwie zawsze będą istniały grupy osób, które pozostaną nieubankowione i nieukartowione, a w związku z tym będą musiały mieć możliwość realizowania transakcji – w domyśle – gotówkowych. Inne osoby natomiast będą zwyczajnie preferowały płatności realizowane w ten sposób. Dodatkowo, niezależnie od powyższych czynników, z uwagi na prawny status złotówki w formie pieniądza gotówkowego, jako prawnego środka płatniczego (pieniądz bankowy, tudzież bezgotówkowy nie ma takiej właściwości) czy na potrzebę zapewnienia pełnego dostępu klientów banków do wypłat gotówki ze swoich rachunków bankowych (co okazało się niezbędne w okresie luty–marzec 2022 r.), konieczna jest ochrona infrastruktury umożliwiającej skuteczne jego funkcjonowanie.
W kontekście potencjalnych i prawdopodobnych zmian w zachowaniach płatniczych, szczególnie istotna jest obrona funkcjonowania obrotu gotówkowego. Wynika to z faktu, iż zmniejszanie się obrotu gotówkowego będzie pogłębiać presję kosztową na rezygnację z jej obsługi. W efekcie, bez dodatkowej kontroli i wsparcia, mogłoby to doprowadzić do ograniczania infrastruktury umożliwiającej obrót gotówkowy, którego funkcjonowanie zależne jest w dużej części od wielu prywatnych firm działających na wolnym rynku. Odtworzenie tej infrastruktury w sytuacji wyższej konieczności byłoby bardzo kosztowne i czasochłonne. Przygotowana przez NBP w 2021 r. Narodowa Strategia Bezpieczeństwa Obrotu Gotówkowego, w tym zaplanowane w niej działania mające na celu analizę dostępności oraz skalę akceptacji gotówki, jest przykładem długofalowego działania mającego na celu niedopuszczenie do takiego scenariusza.
Autor wyraża własne opinie,
a nie oficjalne stanowisko NBP.
Radosław Kotkowski, ekspert w Wydziale Badań i Analiz Dep. Systemu Płatniczego NBP oraz asystent w Katedrze Gospodarki i Finansów Cyfrowych na Wydziale Nauk Ekonomicznych i Zarządzania UMK w Toruniu.