Nie powinniśmy się spieszyć, szczególnie na naszym etapie rozwoju, z wejściem do strefy euro - powiedział w poniedziałek główny ekonomista Ministerstwa Finansów Łukasz Czernicki. Przestrzegł przed ceną rezygnacji z własnej polityki pieniężnej w obecnych, niepewnych czasach.
Czernicki uczestniczył w poniedziałek w panelu Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, który poświęcono perspektywom wejścia Polski do strefy euro.
Pytany, czy i kiedy Polska chciałaby wypełnić traktatowe zobowiązanie w tym zakresie, czy Polska powinna zrobić to obecnie i czy rząd prowadzi jakieś prace z tym związane, ekonomista MF przypomniał, że resort od kilku lat publikuje tzw. monitor konwergencji, w którym pokazuje, w jakim stopniu następuje konwergencja - w sensie realnym i nominalnym – gospodarki Polski ze strefą euro.
„Pokazujemy cały czas na bieżąco, gdzie jest polska gospodarka i czy jest już gotowa do wejścia do strefy euro. Natomiast nie jest tajemnicą, że obecny rząd mniej przychylnie spogląda na wprowadzenie wspólnej waluty. Sam osobiście uważam, że pośpiech w tym obszarze nie jest wskazany” – zadeklarował.
Wskazał, że w Polsce były dwa etapy dyskusji na ten temat - do kryzysu 2008 r. i po nim. „To, co się wydarzyło spowodowało, że nie można tylko patrzyć na kryzys w strefie euro z punktu widzenia zadłużenia publicznego. Dużo ważniejszym procesem było zadłużenie prywatne, czyli to, w jaki sposób kapitał napływał szczególnie do peryferyjnych krajów strefy euro” – uznał ekonomista.
„Nie powinniśmy się spieszyć, szczególnie na naszym etapie rozwoju, z wejściem do strefy euro, gdyż po wejściu do strefy euro korzyści, jakie realizują się w tzw. czasach spokojnych, są stosunkowo niewielkie” – powiedział Czernicki.
„Natomiast utrata elastyczności wynikająca z mechanizmu kursowego ma fundamentalne znaczenie w przypadku kraju na takim etapie rozwoju, jak my, jeżeli coś pójdzie nie tak. Jeżeli kraj ma słabsze instytucje, jeszcze słabiej wykształcony sektor prywatny, to ten mechanizm w postaci obniżki kursu zawsze jakoś może dopomóc” - ocenił.
„Na to nakłada się geopolityka; (…) nie do końca rozumiem, w jaki sposób wejście do strefy euro i pozbawienie się elastyczności, poniesienie ewidentnych potencjalnych kosztów, da się zbilansować przez wejście do strefy euro. Pytanie czy cena zakotwiczenia w świecie zachodnim, co jest bardzo słusznym postulatem, pozbycie się i usztywnienie mechanizmu kursowego w warunkach dużej niepewności - mieliśmy pandemię, mamy wojnę - nie jest ceną zbyt wygórowaną” – zapytał.
„Powinniśmy na bieżąco aktualizować swoją opinię odnośnie wprowadzenia euro w Polsce, bo może być tak – i pewnie tak będzie – że na pewnym etapie rozwoju te korzyści wejścia do strefy euro będą na tyle duże, a jednocześnie koszty utraty elastyczności, jaką daje prowadzenie własnej polityki pieniężnej, będą na tyle małe, że wtedy możemy zdecydować się na ten krok” - zdiagnozował.
„Trzeba oczywiście brać też pod uwagę argumenty geopolityczne, ale one moim zdaniem ciągle są jeszcze słabe” – dodał Łukasz Czernicki.(PAP)
autor: Mateusz Babak