Jako, że obecnie polska waluta nie znajduje się mimo wszystko w silnym trendzie aprecjacyjnym, więc po tym wczorajszym umocnieniu, dziś może mieć miejsce wyhamowanie, a nawet realizacja zysków. Jednak póki co polskie pary stabilizują się na poziomach zbliżonych do wtorkowego zamknięcia. O godzinie 08:14 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1727 zł, CHF/PLN 3,4695 zł, a USD/PLN 3,3447 zł. Euro jest obecnie najtańsze od pierwszej dekady października, frank od jego połowy, a dolar od końca.
W październiku roczna dynamika sprzedaży detalicznej przyspieszyła w Polsce do 2,3% z 1,6% miesiąc wcześniej, natomiast stopa bezrobocia spadła do 11,3% z 11,5% we wrześniu. W obu przypadkach opublikowane dane były lepsze od prognoz. Dlatego wzmacniają one tezę, że polska gospodarka ma się lepiej. Stąd też szanse na obniżkę stóp procentowych w grudniu są nieco mniejsze. Nie mniej jednak nie ma gwarancji, że jej nie będzie. Rada stała się w ostatnim czasie na tyle nieprzewidywalna, że tylko bardzo dobre dane zagwarantowałyby brak cięcia.
Początkowo wydawało się, że takie stanowisko ws grudniowej decyzji Rady zajmuje właśnie rynek, gdyż bezpośrednio po publikacji dane nie wywołały zbyt dużych emocji. Ostatecznie jednak stały się one pretekstem do sporych zakupów złotego. Być może stała za tym wypowiedź Jerzego Hausnera z Rady Polityki Pieniężnej (RPP), który uznał, że obecnie stopy procentowe są na adekwatnym poziomie. Niewątpliwie jednak złotemu pomógł wzrost apetyty na ryzyko na świecie oraz wzrostowe odbicie na EUR/USD.
Dziś złoty będzie pozostawał przede wszystkim pod wpływem impulsów globalnych. Głównie tych z USA. Przed czwartkowym Świętem Dziękczynienia inwestorzy poznają całą serię danych z tamtejszej gospodarki. Będą to m.in. tygodniowe dane o zasiłkach dla bezrobotnych (prognoza: 288 tys.), październikowych zamówieniach na dobra trwałe (prognoza: -0,6% M/M), dochodach i wydatkach Amerykanów (prognoza odpowiednio: 0,4% i 0,3% M/M), sprzedaży nowych domów (prognoza: 472 tys.) oraz listopadowe odczyty indeksów Chicago PMI (prognoza: 63 pkt.) i Uniwersytetu Michigan (prognoza: 90 pkt.).
Wczorajsze umocnienie złotego potwierdziło, że zmienił się układ sił na wykresach EUR/PLN i CHF/PLN. Obecnie zagrożenie dużą zwyżką obu tych par jest już mało prawdopodobne. Oczywiście dalsze silne spadki też nie są przesądzone. Można natomiast sobie wyobrazić, że obie pary znajdują teraz nowe punkty równowagi na obecnych poziomach, pozostając na nich nawet do końca roku. W tym czasie kurs USD/PLN najpierw koryguje swoje wcześniejsze wzrosty, podążając za wzrostową korektą na EUR/USD, żeby ostatecznie wrócić do trendu wzrostowego wraz z powrotem spadków EUR/USD.
Na gruncie analizy technicznej nowym punktem równowagi dla euro może być testowana aktualnie strefa wsparcia 4,1650-4,1730 zł. W przypadku CHF/PLN, która to para przełamała wczoraj pięciomiesięczną linią trendu wzrostowego, należałoby teraz oczekiwać konsolidacji na poziomie tejże linii. Rozstrzygnięcie tego co dalej, zapadnie w przyszłym tygodniu, gdy będą już znane wyniki niedzielnego referendum ws. ilości rezerw złota utrzymywanych przez Narodowy Bank Szwajcarii (SNB).
Kurs USD/PLN od 7 listopada porusza się w kanale spadkowym, który na wykresie w kompresji czterogodzinnym tworzy od dołu wsparcie na testowanym obecnie poziomie 3,3430 zł, a od góry na poziomie 3,39 zł. Jako, że kanał ten najprawdopodobniej jest elementem korekty w trendzie wzrostowym, więc prawdopodobnie wybicie z niego nastąpi w przyszłości górą. Powinno ono korelować z powrotem spadków na EUR/USD. Gdyby jednak podaż doprowadziła do wybicia dołem to będzie to zapowiedź pogłębia spadkowej korekty i możliwego zejścia dolara do wsparcia w okolicach 3,30 zł.