Ekstremalne zjawiska pogodowe zwiększają zainteresowanie ochroną nieruchomości. Tak jest też po ostatnich wichurach.

Ponad 22 tys. – to liczba szkód na mieniu w wyniku ubiegłotygodniowych wichur zgłoszonych do ubezpieczycieli odpowiadających za ponad 70 proc. krajowego rynku polis majątkowych. Takie są dane zebrane dla DGP przez Polską Izbę Ubezpieczeń (PIU). Sam Powszechny Zakład Ubezpieczeń informował na Twitterze we wtorek o 12 tys. szkód dotyczących nieruchomości.
Zakłady deklarują, że w zeszłym tygodniu zgłoszeń było od trzech do nawet ośmiu razy więcej niż w normalne dni. Trudniej o informacje o tym, ile gwałtowne zjawiska pogodowe będą kosztować ubezpieczycieli. Według branżowej izby około jednej trzeciej rynku zadeklarowało wstępny szacowany koszt szkód na mniej więcej 40 mln zł.
Wiatr powodował zniszczenia budynków, zrywał linie energetyczne. W minioną sobotę Rządowe Centrum Bezpieczeństwa informowało o 1,2 mln odbiorców czasowo pozbawionych prądu. Najwięcej w województwach mazowieckim, zachodniopomorskim i warmińsko-mazurskim. Opóźnione były liczne pociągi. Interwencje straży pożarnej liczono w tysiącach.
– Niezwłocznie zareagowaliśmy na ostatnie anomalie pogodowe. Do obsługi tych szkód przenieśliśmy opiekunów, którzy na co dzień zajmują się zdarzeniami z innych ubezpieczeń niż nieruchomości. Kontaktujemy się również aktywnie z klientami mieszkającymi na terenach, przez które przeszły największe nawałnice, pytając, czy potrzebują naszej pomocy – deklaruje Dawid Korszeń, rzecznik Warty.
– Zazwyczaj po dużych anomaliach pogodowych widzimy dużo większe zainteresowanie ubezpieczeniami nieruchomości. Taka sytuacja pojawiła się również po zeszłotygodniowych nawałnicach – wskazuje Korszeń.
– Z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi mamy do czynienia co roku i wszystko wskazuje na to, że będziemy z nimi mieć do czynienia coraz częściej. Ubezpieczyciele są przygotowani zarówno organizacyjnie, jak i finansowo do obsługi masowych szkód. Wprowadzają specjalne procedury, jak uproszczona likwidacja czy wypłata zaliczek na poczet odszkodowań – podkreśla Jan Grzegorz Prądzyński, prezes PIU.
– Analizy, które wykonujemy dla ubezpieczycieli, pokazują, że nasz klimat staje się coraz bardziej gwałtowny – komentuje Tadeusz Prochwicz, założyciel i prezes firmy Climatica, insurtechu wdrażającego rozwiązania technologiczne w branży ubezpieczeń. Wskazuje na sytuację z ostatnich dwóch miesięcy: – Opady gradu były w grudniu i styczniu o 30 proc. bardziej intensywne niż rok temu i ponad dwa razy bardziej intensywne niż dwa lata temu. Z kolei liczba dni z wichurami zwiększyła się pięciokrotnie, a do tego odnotowaliśmy aż trzy dni z wiatrem o prędkości ponad 100 km/h, co do tej pory nie zdarzało się w naszym klimacie – opowiada.

PZU szacuje wartość szkód spowodowanych przez żywioły w grudniu i styczniu na całym rynku na ponad 600 mln zł wobec poniżej 200 mln zł w takim samym okresie 12 miesięcy wcześniej.

– Polska potrzebuje spójnej strategii zarządzania ryzykiem klimatycznym. Ubezpieczyciele powinni być częścią tej strategii, ale nie mogą jej zastępować. Strategia powinna się opierać na prewencji, rozsądnym zagospodarowaniu przestrzennym, dbaniu o standardy techniczne budynków. W Polsce powinien także powstać jednolity system zbierania danych dotyczących ryzyka i kosztów szkód związanych z pogodą – uważa Prądzyński.
Ostatnie huragany Dudley i Eunika, które spowodowały straty w Polsce, najmocniej dotknęły Europę Zachodnią. Firma konsultingowa PwC szacuje, że tylko w Wielkiej Brytanii ubezpieczone szkody miały wartość 40–75 mln funtów (220–400 mln zł). Meyerthole Siems Kohlruss, konsultanci aktuarialni, wyliczają wartość ubezpieczonych szkód dla Niemiec na około pół miliarda euro (2,7 mld zł). ©℗