W najbliższych miesiącach tempo wzrostu cen mogą obniżyć tylko działania rządu. Wyższe stopy procentowe zadziałają z opóźnieniem. Problem ma cała Europa.

Ludwik Kotecki, wiceminister finansów w czasach PO, a obecnie senacki kandydat do Rady Polityki Pieniężnej, uważa, że w połowie roku inflacja może przekroczyć 10 proc. Mówił o tym w rozmowie z serwisem 300Gospodarka po publikacji przez GUS wstępnych danych o wskaźniku cen w 2021 r. Wzrósł on o 8,6 proc., podczas gdy miesiąc wcześniej roczna inflacja wynosiła jeszcze 7,8 proc.
Od stycznia ceny dalej rosną. Kolejny raz znacząco drożeje energia - z początkiem roku zaczęły obowiązywać nowe cenniki dostawców prądu i gazu. W styczniu w górę idą również opłaty, których wysokość jest regulowana przez władze lokalne. Podwyżki zapowiedziały duże firmy, jak PKP Intercity czy Ikea. Jeśli finalny odczyt potwierdzi wstępne dane za grudzień, to do osiągnięcia 9-proc. inflacji w pierwszym miesiącu br. wystarczy, by ogólny wskaźnik cen urósł o ok. 1,6 proc.
Skala przyśpieszenia w grudniu zaskoczyła ekonomistów. Według analityków PKO BP przynajmniej w części odpowiadają za to paliwa. Obniżka akcyzy, która sprawiła, że benzyna czy olej napędowy potaniały, weszła w życie w drugiej połowie grudnia. Jej pełny efekt zobaczymy dopiero w danych za styczeń.
Największy od ponad 10 lat był wzrost cen żywności. „Przyczyniły się do niego prawdopodobnie wysokie ceny importowanej żywności szklarniowej, rosnące ceny warzyw i owoców, a także nabiału i pieczywa. Na rynku krajowym zauważalny jest wpływ rosnących cen energii na żywność przetworzoną” - ocenili ekonomiści PKO.
Wzrost cen żywności jest największy od ponad 10 lat
Dynamika cen żywności zrównała się z ogólnym wskaźnikiem inflacji. Wzrost cen paliw nadal przekraczał 30 proc. w skali roku. O ponad 14 proc. w porównaniu z grudniem 2020 r. podniesiono ceny nośników energii.
W ramach tzw. tarczy anty inflacyjnej prócz obniżki akcyzy na paliwa rząd obniża VAT na prąd i gaz, a konsumenci mają otrzymać dodatki osłonowe. Rządzący uznali jednak, że te działania nie będą wystarczające. Zapowiadane są kolejne rozwiązania, w tym zmniejszenie VAT na część żywności oraz obniżka tego podatku na paliwa. To powinno sprowadzić cenę benzyny w okolice 5 zł za litr.
Niższy podatek na paliwa może ująć z rocznego wskaźnika inflacji do 0,8 pkt proc. W przypadku żywności jeśli obniżka dotyczyłaby artykułów objętych dziś stawką 3 proc., wpływ na ogólną dynamikę cen byłby niewielki. Wyraźny efekt dałoby dopiero cięcie VAT od żywności przetworzonej, objętej stawką 23 proc. Wtedy roczny wskaźnik mógłby się zmniejszyć nawet o ponad 2 pkt proc.
„Podejmowane przez rząd działania na rzecz ograniczenia inflacji poprzez czasowe obniżki podatków pośrednich odwlekają w czasie nieunikniony wzrost cen nośników energii i paliw. Spłaszczą one niewątpliwie ścieżkę inflacji w 2022 r., jednocześnie wydłużając okres jej podwyższonego poziomu. Co więcej, powrót do wyjściowych stawek akcyzy i VAT będzie trudną decyzją polityczną, gdyż spowoduje skokowy wzrost cen paliw i nośników energii” - skomentowali w piątek ekonomiści ING Banku Śląskiego.
Według Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, tarcza antyinflacyjna sprawi, że w I kw. inflacja obniży się, by wiosną znów wzrosnąć. W jego ocenie w czerwcu roczny wskaźnik wzrostu cen może przekroczyć 8 proc. Szef NBP przedstawił tę ocenę jeszcze przed piątkową publikacją GUS. Kierowana przez Glapińskiego RPP na ostatnim posiedzeniu w dotychczasowym składzie we wtorek podniosła stopy procentowe. Styczeń był czwartym z rzędu miesiącem podwyżek ceny pieniądza. Główna stopa NBP wynosi obecnie 2,25 proc. - Biorąc pod uwagę dzisiejszą sytuację, to ja bym namawiał radę do jeszcze jednej podwyżki o 0,5 pkt proc. - mówił w środę Glapiński.
Działania banku centralnego przyczynią się do ograniczenia dynamiki popytu w gospodarce. Ich przełożenie na inflację jest widoczne dopiero po kilku miesiącach. W niewielkim stopniu wpływają one na ceny uzależnione od czynników podażowych, a nie od popytu, jak żywność czy paliwa. Ekonomiści ING BSK oszacowali, że tzw. inflacja bazowa przyśpieszyła w grudniu do 5,3 proc. w skali roku z 4,7 proc. miesiąc wcześniej. Ostatnio była tak wysoko w 2004 r., tuż po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Główna stopa NBP wynosiła wówczas 6,5 proc.
Wysoka inflacja to problem nie tylko Polski. Według Eurostatu ceny w strefie euro były w grudniu o 5 proc. wyższe niż rok wcześniej (miesiąc wcześniej rosły o 4,9 proc.; spodziewano się spadku). Takiej dynamiki nie notowano, odkąd unia walutowa powstała w 1999 r. W Niemczech (5,3 proc.) inflacja w grudniu była najwyższa od niemal 30 lat. We Włoszech (3,9 proc.) nie była tak wysoka od 13 lat, a w Portugalii (2,8 proc.) - od 9 lat.
Wszędzie głównym powodem przyśpieszenia inflacji są wysokie ceny paliw i energii oraz żywności.
Szczególnym przypadkiem jest Turcja, gdzie inflacja osiągnęła najwyższy poziom od 19 lat. Wynosi 36 proc. Pod wpływem nacisków ze strony prezydenta Recepa Erdoğana bank centralny ostatnio obniżał tam stopy procentowe.
Dla Polski są istotne dwie rzeczy: EBC i złoty
Inflacja w Polsce i w Europie / Materiały prasowe
Czym inflacja w Polsce różni się od inflacji w innych krajach Europy Środkowej? W jakim stopniu ostatni skok inflacji w Polsce wynika z trendów globalnych, a na ile znaczenie mają czynniki krajowe?
Naszym zdaniem ten wzrost wynika głównie z czynników zewnętrznych. Mamy do czynienia z wzorcem, który widać nie tylko w Europie Środkowej, ale na całym świecie. Przyspieszenie inflacji zaskoczyło niemal wszystkich prognostów, w tym nas, bo byliśmy po „gołębiej” stronie, jeśli chodzi o perspektywy inflacji. I to nie tylko w Polsce, ale globalnie. W ponad dwóch trzecich wzrost inflacji był związany z najbardziej zmiennymi elementami jak ceny energii czy żywności. To w Polsce, ale podobnie jest w innych krajach.
Czy Polska wyróżnia się w jakiś sposób?
Może tym, że najnowsze dane są niezwykle wysokie, zwłaszcza jeśli zestawić to z Czechami czy Węgrami, gdzie inflacja wynosi 6-7 proc. Ale oni jeszcze nie opublikowali danych za grudzień, a tam też mogą być niespodzianki.
Polskę wyróżnia wysoki wzrost gospodarczy. Szacujemy, że w 2021 r. PKB urósł o 5,5 proc., a w 2022 r. to będzie 5,5-6 proc. Więc część przyczyn, dla których inflacja w Polsce jest wyższa niż w innych krajach, to siła ożywienia gospodarczego. Druga sprawa to kurs walutowy. On był słabszy niż np. w Czechach.
Czy wysoka inflacja wynika też z widocznej do pewnego momentu niechęci banku centralnego do podnoszenia stóp procentowych?
Z dzisiejszej perspektywy myślę, że można powiedzieć, że stopy procentowe powinny być podniesione wcześniej. Ale nie jestem skłonny krytykować banku, ponieważ my także byliśmy zaskoczeni tempem wzrostu inflacji. To prawda, że w porównaniu z Czechami i Węgrami NBP był gołębi. Ale jeśli porównać z innymi bankami centralnymi, również z tzw. wschodzących rynków, NBP już się tak nie wyróżnia. Można argumentować, że to czeski ČNB i węgierski MNB zachowywały się wyjątkowo. Dziś wiemy, że zadziałały odpowiednio. Ale np. w połowie ub.r. nie było to takie jasne.
Jakie są perspektywy stóp procentowych w Polsce w 2022 r.?
Uważamy, że główna stopa wzrośnie do 3 proc., choć jest ryzyko, że znajdzie się wyżej.
Dojdzie do 4-5 proc., jak spodziewają się niektórzy?
Jest takie ryzyko, ale widziałbym to jako górny przedział możliwych podwyżek. Wiele będzie zależało od tego, jaka będzie dynamika inflacji w najbliższych miesiącach. Jak zadziałają rozwiązania wprowadzane przez rząd w celu jej ograniczenia.
Na razie będziemy mieli tarczę antyinflacyjną 2 - niższy VAT na paliwa i żywność.
Szacowanie inflacji w pierwszych miesiącach roku z powodu wprowadzania różnych rozwiązań rządowych będzie wyjątkowo skomplikowane. Znaczenie mają nie tylko obniżki stawek, lecz także to, w jakim stopniu detaliści przeniosą je na ceny. Na pewno inflacja na początku roku będzie nieco niższa, za to przeniesie się na późniejsze miesiące. Mimo to w drugiej połowie roku powinna się obniżać.
Jak na działania NBP wpływać będą największe banki centralne: Fed i Europejski Bank Centralny?
Dla Polski są istotne dwie rzeczy: co zrobi EBC, ale też jak szybko i jak mocno złoty zacznie się umacniać dzięki dokonywanym w Polsce podwyżkom stóp i różnicy w porównaniu ze strefą euro. Jedną z ubiegłorocznych niespodzianek było to, że podwyżki stóp dokonywane przez środkowoeuropejskie banki centralne nie przekładały się na umocnienie lokalnych walut. W Czechach widzimy, że korona umacnia się dość zdecydowanie. Jeśli w Polsce ubiegły rok był anomalią i złoty będzie się umacniał w reakcji na podwyżki stóp, to - przy innych warunkach niezmienionych - skala dalszych podwyżek będzie mogła być mniejsza.
Rozmawiał Łukasz Wilkowicz
Inflacja w Polsce i w Europie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe