Rata kredytu hipotecznego w złotych w dwa miesiące urosła niemal o jedną czwartą. Kredytobiorcy powinni jednak sobie poradzić.

Na grudniowym posiedzeniu, podobnie jak w dwóch poprzednich miesiącach, Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe. Wszystkie rosną od dziś o 0,5 pkt proc. Podstawowa stopa Narodowego Banku Polskiego wynosi teraz 1,75 proc. Jest już wyżej niż przed pandemią (i najwyżej od 2015 r.). W reakcji na szybko rosnącą inflację (według wstępnych szacunków Głównego Urzędu Statystycznego roczna inflacja w listopadzie wyniosła 7,7 proc.) w październiku i listopadzie RPP podniosła stopy procentowe łącznie o 1,15 pkt proc.
Analitycy spodziewali się, że na grudniowym posiedzeniu RPP także podniesie stopy. Najczęściej wskazywano, że podwyżka wyniesie 0,5 pkt proc. Niektórzy oceniali, że stopy mogą być podniesione nawet o 0,75 pkt proc., do 2 proc.
Już nie przejściowa
Nasza waluta w środę straciła do euro ok. 0,4 proc. Po ogłoszeniu decyzji RPP unijna waluta kosztowała 4,6 zł. Kurs franka był nieco powyżej 4,4 zł.
Lekko obniżyła się rentowność obligacji. Według serwisu Investing.com dochodowość papierów dwuletnich wynosiła nieco ponad 2,8 proc., a pięcioletnich – niespełna 3,17 proc.
Rentowność obligacji wskazuje kierunek, w jakim w dłuższym horyzoncie zdaniem rynku będą podążać oficjalne stopy procentowe.
„To wciąż prawdopodobnie nie jest koniec cyklu podwyżek – przy obecnej inflacji spadek wartości oszczędności jest wciąż szybki nawet na tle ostatnich lat. Spodziewamy się wzrostu stóp procentowych przynajmniej do 3 proc. do końca 2022 r.” – napisali w komentarzu po decyzji RPP analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Podkreślili, że bieżące oprocentowanie po wyłączeniu inflacji jest obecnie niskie na tle innych państw UE. „Uważamy, że NBP będzie dążyć do uzyskania podobnych wielkości jak w innych dużych gospodarkach, np. we Włoszech czy Francji. Problemem jest też rozlanie się inflacji. Obecnie ceny ponad 55 proc. produktów i usług rosną w tempie przekraczającym dopuszczalne pasmo wahań dla celu NBP” – stwierdzili.
Cel NBP to inflacja na poziomie 2,5 proc. z możliwymi odchyleniami w górę i w dół o 1 pkt proc.
„Decyzje Rady w kolejnych miesiącach będą nadal nakierowane na obniżenie inflacji do poziomu zgodnego z celem inflacyjnym NBP w średnim okresie, przy uwzględnieniu kształtowania się sytuacji koniunkturalnej, tak aby zapewnić średniookresową stabilność cen, a jednocześnie wspierać zrównoważony wzrost gospodarczy po globalnym szoku pandemicznym. Ocena Rady dotycząca skali łącznego zacieśnienia monetarnego niezbędnego dla realizacji powyższych celów będzie uwzględniała napływające informacje dotyczące perspektyw inflacji oraz wzrostu gospodarczego, w tym perspektyw sytuacji na rynku pracy” – napisała w informacji po posiedzeniu RPP.
Stwierdziła, że w dłuższej perspektywie inflacja się obniży, ale „wobec kontynuacji ożywienia krajowej aktywności gospodarczej oraz oczekiwanego utrzymywania się korzystnej sytuacji na rynku pracy, a także prawdopodobnie dłuższego oddziaływania zewnętrznych szoków na dynamikę cen, utrzymuje się ryzyko kształtowania się inflacji powyżej celu inflacyjnego NBP w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej”.
Po wybuchu pandemii Polska miała najniższe stopy procentowe w regionie. Wczorajsza decyzja sprawiła, że zrównaliśmy się pod względem głównej stopy banku centralnego z Rumunią (gdzie inflacja wynosiła w październiku 7 proc.). Węgry, gdzie inflacja w listopadzie osiągnęła 7,4 proc., mają główną stopę na poziomie 2,1 proc. W Czechach obowiązuje oprocentowanie na poziomie 2,75 proc. Inflacja wynosi tam 5,8 proc.
Podatni na szok
Podniesienie stóp procentowych ma m.in. ograniczyć popyt na kredyt i w ten sposób „chłodzić” gospodarkę. Przy zaostrzaniu polityki pieniężnej niższa dynamika konsumpcji to również efekt wzrostu obciążeń osób, które spłacają kredyty zaciągnięte wcześniej. Trzymiesięczna stopa WIBOR, podstawa dla dużej części kredytów hipotecznych w Polsce, w ciągu niewiele ponad dwóch miesięcy wzrosła o ponad 2 pkt proc., do 2,26 proc. W przypadku 25-letnich kredytów z marżą w wysokości 2 pkt proc. przekłada się to na wzrost miesięcznej raty z 435 zł do 542 zł na każde 100 tys. zł zobowiązania wobec banku.
Narodowy Bank Polski w opublikowanym we wtorek raporcie o stabilności systemu finansowego napisał, że spośród wszystkich gospodarstw domowych spłacających długi ok. 2,9 proc. to grupa w najtrudniejszej sytuacji, czyli tacy, którzy oceniają swoje zadłużenie jako nadmierne i mają problemy z terminową spłatą rat kredytowych. Podkreślono, że sytuacja części osób w tej grupie w trakcie pandemii poprawiła się, „co może być konsekwencją obniżenia stóp procentowych przez NBP i zmniejszenia skali obciążenia ratą odsetkową”.
Okres niższych stóp jest już za nami. Bank centralny podkreśla jednak, że „wśród gospodarstw zadłużonych kredytem hipotecznym, które są najbardziej podatne na szok stopy procentowej, obserwuje się wyraźnie lepszą sytuację finansową w porównaniu do gospodarstw obciążonych innym typem kredytu”. Na korzyść kredytobiorców działa szybki wzrost płac w gospodarce.
To wciąż nie jest prawdopodobnie koniec cyklu podwyżek