Minister finansów chwali się, że po wrześniu w budżecie państwa jest 47,6 mld zł nadwyżki. W tym roku dzięki odbiciu gospodarki po pandemicznej recesji oraz wysokiej inflacji kondycja publicznej kasy jest bardzo dobra. Po dziewięciu miesiącach udało się zrealizować 89 proc. planowanych dochodów na ten rok przy niespełna dwóch trzecich wydatków, które rząd zamierza ponieść.
Minister finansów chwali się, że po wrześniu w budżecie państwa jest 47,6 mld zł nadwyżki. W tym roku dzięki odbiciu gospodarki po pandemicznej recesji oraz wysokiej inflacji kondycja publicznej kasy jest bardzo dobra. Po dziewięciu miesiącach udało się zrealizować 89 proc. planowanych dochodów na ten rok przy niespełna dwóch trzecich wydatków, które rząd zamierza ponieść.
Tyle że w tym roku, podobnie jak w ubiegłym, prawdziwy obraz finansów publicznych widać dopiero, gdy do strony wydatkowej doda się nakłady z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. To miał być antykryzysowy instrument, który rząd uruchomił w pandemii. Fundusz znajduje się w Banku Gospodarstwa Krajowego, a jego dysponentem jest premier.
W ubiegłym roku z funduszu wydano prawie 93 mld zł wobec planu wynoszącego ponad 110 mld zł. W tym roku zakładane wydatki są mniejsze, bo w planie finansowym zapisano je na poziomie nieco ponad 57 mld zł. Chociaż i ta kwota może ulec zwiększeniu, bo plan zmieniał się już kilka razy.
Z udostępnionego DGP przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów wykonania wydatków funduszu wynika, że do tej pory rozdysponowano z niego prawie 45 mld zł. To wydatki, które normalnie ponosiłby budżet państwa. Gdyby tak było, to nadwyżka w publicznej kasie byłaby jedynie symboliczna. Fundusz jest finansowany z emisji obligacji BGK, a to powoduje, że nie powiększa on długu publicznego liczonego według krajowej metodologii. Ten zaś nie może być wyższy niż zapisany w konstytucji limit 60 proc. PKB. Przekroczenie tego poziomu spowodowałoby konieczność wprowadzenia drastycznych cięć wydatków. Dlatego uruchomienie takiego mechanizmu finansowego w pandemii miało dać rządzącym pewność, że w czasie recesji, a później odbudowy gospodarki, nie trzeba będzie zaciskać pasa. Chociaż koniunktura już odbiła, to fundusz wciąż działa. Przez część ekonomistów nazywany jest nawet „budżetem bis”, a środki z niego czerpie gros ministrów.
/>
Najwięcej do rozdysponowania ma minister zdrowia Adam Niedzielski, któremu w planie finansowym przypisano ponad 23 mld zł. Kolejny jest resort pracy, rodziny i polityki społecznej, który w sumie ma do wydania w tym roku ok. 12,7 mld zł. W wydatkowym topie jest także szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z zaplanowaną kwotą rzędu 4,9 mld zł, ale z jego puli finansowany jest m.in. Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych (ok. 2,9 mld zł) czy Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (1,7 mld zł). Premier Mateusz Morawiecki ma zarezerwowane ok. 2,3 mld zł, ale do tej pory nie wydał z tej puli ani złotówki.
Na koniec września beneficjenci wydali 79 proc. środków, ale jeśli plan finansowy ulegnie zmianie, a takie prace są prowadzone, to do rozdysponowania może być więcej pieniędzy.
Około 2 mld zł mają wynieść koszty obsługi długu, którym finansowany jest Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, a niemal 22 mln zł ma wynieść wynagrodzenie prowizyjne dla BGK, który operacyjnie trzyma pieczę nad pieniędzmi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama