Tempo wzrostu PKB w drugiej połowie przyszłego roku spadnie do mniej niż 5 proc. Dynamika cen też spowolni, ale będzie powyżej celu banku centralnego

Tempo wzrostu PKB w drugiej połowie przyszłego roku spadnie do mniej niż 5 proc. – wynika z prognoz 15 instytucji zebranych przez DGP. W porównaniu z początkiem lata nie zmieniły się one znacząco. Inaczej z przewidywaniami inflacji, na które miały wpływ zaskakująco wysokie odczyty w ostatnich miesiącach. Zdaniem ekonomistów tempo wzrostu cen na przełomie tego i przyszłego roku przekroczy 6 proc. Później inflacja spowolni, lecz pozostanie powyżej granicy dopuszczalnych odchyleń od celu banku centralnego. Dziś odbywa się decyzyjne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, jednak podwyżki stóp procentowych większość ankietowanych spodziewa się dopiero na początku przyszłego roku.
Ekonomiści nadal z optymizmem patrzą na perspektywy wzrostu gospodarczego Polski w tym i w przyszłym roku. Mediana zebranych przez DGP prognoz wskazuje, że całoroczne wyniki będą przekraczać 5 proc. Przewidywania sprzed trzech miesięcy, kiedy również ankietowaliśmy ekspertów, były podobne. Końcówka przyszłego roku zapewne przyniesie jednak obniżenie tempa wzrostu PKB poniżej granicy 5 proc.
Osłabnie wtedy dynamika konsumpcji. Analitycy liczą natomiast na utrzymywanie się wysokiego tempa inwestycji. W efekcie przyszły rok powinien wypaść pod względem dynamiki nakładów na środki trwałe lepiej niż obecny. W przypadku całego PKB i konsumpcji w II kwartale doszło do znaczącego odbicia (w dużej mierze to statystyczny efekt niskiej bazy z wiosny ub.r. i pierwszej fali pandemii). Dynamika inwestycji pozostała wtedy z tyłu. Teraz nadrobi nieco dystansu. W końcówce tego roku powinna przekraczać 10 proc.
- Zadziała głównie efekt bazy. W IV kw. ub.r. mieliśmy spadek rzędu 15 proc., więc to wciąż nie będzie taki wynik jak w podobnym okresie 2019 r. - zwraca uwagę Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.
Wskazuje jednak kilka czynników, które mogą sprawić, że tempo wzrostu w końcówce roku będzie wyższe. Jak dotychczasowe opóźnienia w inwestycjach infrastrukturalnych. - Są projekty, które miały być zakończone jeszcze w II kwartale, nie sfinalizowano ich w kolejnym, więc powinno to nastąpić w końcu roku - mówi Soroczyński. Według niego przyśpieszenie powinno być też widoczne w realizacji planów samorządowych, wcześniej wstrzymywanych z obaw przed wpływem pandemii na finanse JST.
- Inwestycje mieszkaniowe szły w miarę równym tempem i w zeszłym, i w tym roku. Zostają jeszcze firmy. Tam spadek w ub.r. był mniejszy niż w całej gospodarce. A teraz są szanse na przyśpieszenie, bo od nowa uruchamiane są projekty, które zahamowano po wybuchu pandemii - zaznacza ekspert.
Rosnące nakłady będą miały korzystne przełożenie na rynek pracy. Według ekspertów w przyszłym roku stopa bezrobocia rejestrowanego będzie o 0,3-0,4 pkt proc. niższa niż w tym roku.
Wyższe od oczekiwań odczyty inflacji w ostatnich miesiącach spowodowały, że analitycy podnieśli prognozy tempa wzrostu cen. Obecnie spodziewają się, że „górka” inflacji przypadnie na przełom roku. Mediana prognoz ekonomistów 15 instytucji ankietowanych przez DGP wskazuje, że w grudniu ceny towarów i usług konsumpcyjnych będą o 6,1 proc. wyższe niż rok wcześniej. Później inflacja będzie się stopniowo obniżać, ale przynajmniej do końca przyszłego roku nie znajdzie się w przedziale dopuszczalnych odchyleń od celu Narodowego Banku Polskiego (górny pułap tego przedziału to 3,5 proc.).
Inflacyjne niespodzianki w danych z ostatnich miesięcy spowodowały, że ekonomiści zmodyfikowali swoje przewidywania co do ścieżki stóp procentowych. Mediana prognoz analityków wskazuje, że do końca przyszłego roku główna stopa NBP wzrośnie do 1 proc. z 0,1 proc. obecnie. Przed trzema miesiącami ekonomiści spodziewali się, że w końcu 2022 r. stopa referencyjna sięgnie 0,75 proc.
Nadal przeważają głosy, że cykl podwyżek stóp rozpocznie się dopiero w 2022 r., choć kilku analityków widzi możliwość pierwszej podwyżki już w najbliższych miesiącach. Po piątkowych danych inflacyjnych niektórzy eksperci zaczęli się zastanawiać nad możliwością podniesienia stóp przez Radę Polityki Pieniężnej na posiedzeniu, które kończy się dziś.
- My od kilku miesięcy konsekwentnie stoimy na stanowisku, że bardzo prawdopodobne i uzasadnione jest rozpoczęcie podwyżek stóp w tym roku. Najlepszym momentem wydawał nam się listopad - mówi Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska. W listopadzie Rada Polityki Pieniężnej będzie dysponować nową projekcją inflacji i PKB. Bielski zaznacza jednak, że listopad nie jest przesądzony. - Kluczowy warunek to zniknięcie niepewności związanej z czwartą falą pandemii. Ale jeśli podwyżki nie będzie w listopadzie, to będzie w grudniu, najdalej w styczniu - uważa ekspert.
Zmiany stóp będą miały znaczenie dla kursu złotego. Analitycy są zdania, że w końcówce przyszłego roku euro będzie kosztować 4,45 zł, a dolar 3,81 zł. ©℗
W ankiecie DGP wzięli udział ekonomiści następujących instytucji: Alior Bank, Bank Handlowy, Bank Millennium, Bank Ochrony Środowiska, Bank Pekao, Bank Pocztowy, Credit Agricole Bank Polska, Deutsche Bank Polska, Goldman Sachs, Krajowa Izba Gospodarcza, mBank, PKO BP, Polityka Insight, Polski Instytut Ekonomiczny, Santander Bank Polska
Perspektywy gospodarki / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe