Bank centralny strefy euro dał sygnał, że jeszcze długo będzie prowadził gołębią politykę. W Polsce też szykuje się spokojna jesień bez podwyżek.

Przez 18 lat Europejski Bank Centralny nie robił przeglądu swojej strategii i dostępnego instrumentarium. Przerwa między kolejnymi falami pandemii została jednak wykorzystana przez frankfurcką instytucję, żeby zastanowić się, co dalej z polityką monetarną w strefie euro.
Mniej restrykcyjnie
Zmian jest sporo, ale nie niosą i nie wymuszają one natychmiastowej reakcji ze strony bankierów centralnych.
EBC zdecydował się na zmianę celu inflacyjnego z poziomu „blisko, ale poniżej 2 proc.” na symetryczny cel w wysokości 2 proc. Co z tego wynika w praktyce? „Pozwoli to na tolerowanie ewentualnych odchyleń w górę inflacji od celu, co powinno oznaczać mniej restrykcyjną politykę pieniężną” – tłumaczą ekonomiści Santander Bank Polska. Mniej restrykcyjną, czyli łagodniejszą, a to oznacza, że gospodarki Eurolandu nie muszą się martwić, że w najbliższych miesiącach bank centralny pozostawi je bez wsparcia.
EBC rekomenduje też rozszerzenie wskaźnika inflacji HICP, czyli zharmonizowanego wskaźnika cen konsumpcyjnych. To miara, która w strefie euro jest powszechna. Stosuje ją także unijny urząd statystyczny – Eurostat. Do inflacji mają zostać dodane elementy związane z kosztem posiadania domu czy mieszkania. Taki ruch pozwalałby pokazywać koszty związane z nieruchomościami w znaczenie większym stopniu niż widać to obecnie w dynamice cen, do której mierzenia brana jest część czynszów i drobne naprawy.
„Nie ma natomiast kosztów ponoszonych choćby przez właścicieli, pełnego kosztu najemców czy kosztów większych napraw i remontów” – wskazują analitycy mBanku.
Zdaniem ich kolegów z Banku Pekao rozszerzenie HICP nie doprowadzi jednak do wystrzału inflacji. „Możemy oczywiście spekulować na temat tego, w jaki sposób koszty mieszkań własnościowych zostaną uwzględnione w inflacji, ale zarówno dotychczasowe eksperymenty statystyczne, jak i doświadczenia innych krajów nie wskazują na to, aby stanowiło to rewolucję dla średniego poziomu inflacji. Może to jednak wpływać na jej zmienność” – podkreślają ekonomiści Banku Pekao.
Sama szefowa EBC Christine Lagarde wskazywała, że może to spowodować podwyższenie inflacji HICP zaledwie o ok. 0,1–0,2 pkt proc.
Trzeci wniosek, jaki płynie z przeglądu strategii banku centralnego Eurolandu, to przejście od słów do czynów w kontekście wpływu zmian klimatycznych na politykę monetarną. Ekonomiści mBanku zwracają uwagę, że zainteresowanie frankfurckiej instytucji klimatem koncentruje się na działaniach związanych z wykrywaniem ryzyka klimatycznego w portfelu EBC, ale także w portfelach banków. Dlatego bank centralny Eurolandu modyfikuje swoją „politykę inwestycyjną”. „Przyjęte wytyczne ukierunkowane są na zmiany w zakupach aktywów, aby promowały one szeroko rozumiane rozwiązania «green»” – podkreślają eksperci mBanku.
U nas nihil novi
Narodowy Bank Polski żadnych rewolucyjnych zmian nie planuje, ale podzielił się swoimi najnowszymi prognozami. To z nich ekonomiści chcieli wyczytać, kiedy zacznie się cykl podwyżek stóp procentowych. Większość przewiduje, że stanie się to dopiero w 2022 r., ale są tacy, którzy wskazują, że kolejna runda prognoz w listopadzie może przynieść zmiany.
Bank centralny przewiduje, że w tym roku i kolejnych dwóch latach gospodarka będzie rosła w tempie 5 proc. rok do roku. Inflacja w latach 2022–2023 ma przekraczać cel NBP na poziomie 2,5 proc., ale utrzyma się w paśmie odchyleń, które wynosi plus minus 1 pkt proc.
Prezes NBP Adam Glapiński wciąż skutecznie studzi oczekiwania na zaostrzenie kursu w polityce pieniężnej. – Dzisiaj najlepszym rozwiązaniem jest utrzymywanie stóp procentowych na niezmienionym poziomie i kontynuowanie wszystkich pozostałych działań, które w zeszłym roku podjęliśmy. Natomiast jeśli chodzi o przyszłość, to zapowiadam i to podtrzymuję, analizujemy wszystkie napływające dane i jak zawsze będziemy adekwatnie reagować – powiedział w piątek szef NBP.
Jego zdaniem władze monetarne nie mogą swoimi ruchami zakłócić rozpoczętego ożywienia w gospodarce. – W żadnym wypadku NBP i RPP nie powinny się spieszyć z decyzjami o ewentualnym zacieśnieniu monetarnym, do czego niektórzy tak pochopnie nas wzywają. W żaden sposób nie będzie się posługiwać decyzjami dotyczącymi polityki pieniężnej RPP tak, aby obniżać tegoroczną inflację, która ma w większości zewnętrzne przyczyny wynikające z szoków podażowych, na co się nie da wpłynąć manipulacją stóp procentowych, natomiast możemy osłabić dopiero co rozpoczęte ożywienie – podkreślił Glapiński.
W skrócie więc dał sygnał, że do listopadowej projekcji, która pokaże nowe prognozy NBP, nie należy się spodziewać żadnych ruchów, a i wtedy nie są one podstawowym scenariuszem. – W kolejnych kwartałach może być także uzasadnione rozpoczęcie dyskusji o dostosowaniu polityki pieniężnej. Jesteśmy na to cały czas otwarci. Aby się to stało, muszą zajść pewne okoliczności. Po pierwsze, musimy mieć pewność, że sytuacja pandemiczna nie będzie zakłócać już aktywności gospodarczej w sposób gwałtowny, katastrofalny – zaznaczył prezes NBP i przypomniał o dwóch kolejnych warunkach, które muszą zostać spełnione, aby w radzie jastrzębie mogli zacząć przeważać. Chodzi o prognozy inflacji, które muszą pokazywać, że trwale przekroczy ona 3,5 proc., oraz że będzie ją napędzał szybki wzrost popytu przy mocnym rynku pracy.