Nastąpiło silne odbicie w wartości kredytów zaciąganych przez małe firmy – wskazują dane Biura Informacji Kredytowej.

W kwietniu banki udzieliły o 73,2 proc. więcej kredytów dla mikrofirm w porównaniu do stanu sprzed roku. Pod względem wartości wzrost wyniósł 61,6 proc. – wynika z najnowszych danych publikowanych dziś przez Biuro Informacji Kredytowej.
Tak duży wzrost to oczywiście w dużym stopniu efekt niskiej bazy – w kwietniu 2020 r. trwał całkowity lockdown, co zmroziło również rynek kredytowy. – Panowała wówczas wielka niepewność co do skutków zdrowotnych, społecznych i ekonomicznych pandemii. Wszystko to spowodowało ogromny spadek, a nawet zapaść akcji kredytowej. Ale nie tylko efekt niskiej bazy z kwietnia 2020 r. ma wpływ na obecne wyniki sprzedaży – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK. Bo patrząc na nominalną wartość uruchamianych kredytów, widać wyraźnie, że wraca ona do przedpandemicznych poziomów. W 2019 r. średnio banki pożyczały mikrofirmom 2 mld zł miesięcznie, w I kw. ubiegłego roku było to niespełna 1,8 mld zł. Tymczasem w poprzednim miesiącu uruchomiono kredyty warte ponad 1,7 mld zł, miesiąc wcześniej było to niemal 2 mld zł. Dlatego zdaniem Waldemara Rogowskiego stopniowe ożywienie w kredytach, jakie obserwujemy w ostatnich dwóch miesiącach, można łączyć z ogólną poprawą koniunktury w gospodarce, którą widać również w innych danych.
– Kwiecień 2021 r. to miesiąc kolejnego odmrażania gospodarki, wzrostu liczby zaszczepionych i spadku nowych przypadków zakażenia COVID-19. Warunki te sprzyjają wzrostowi aktywności gospodarczej. Znajduje to potwierdzenie w danych GUS. Produkcja przemysłowa w kwietniu 2021 r. wzrosła o rekordowe 44,5 proc. rok do roku, a sprzedaż detaliczna w cenach bieżących była o 25,7 proc. wyższa niż 12 miesięcy wcześniej – zwraca uwagę analityk. Poprawiły się też oceny koniunktury, zarówno u przedsiębiorców, jak i konsumentów. Te drugie w przypadku mikrofirm, których kredyty monitoruje BIK, mają szczególne znaczenie, bo to przede wszystkim jednoosobowe działalności gospodarcze. Narastający optymizm może być powodem większego popytu na kredyty, a coraz lepsze gospodarcze prognozy powodują, że banki są bardziej skore do ich udzielania.
Najszybciej kredytowe odbicie nastąpiło w przypadku firm zaliczanych do sektora produkcyjnego
Z informacji szczegółowych, jakie udostępniło nam BIK, wynika, że najszybciej straty odrabiał rynek kredytów dla budowlanki i handlu. W tym pierwszym przypadku w marcu banki pożyczyły przedsiębiorcom prawie 368 mln zł, a w kwietniu 315,6 mln zł. To nie tylko największe miesięczne kwoty od czasu wybuchu pandemii, ale też znacznie powyżej miesięcznej średniej z 2019 r. (287,2 mln zł). W handlu co prawda przedpandemicznego poziomu (546,2 mln zł) jeszcze się nie udało osiągnąć, ale brakuje niewiele i zarówno w marcu, jak i w kwietniu wartość udzielonych kredytów była największa od lutego 2020 r. Wtedy do przedsiębiorców trafiło 512,8 mln zł, teraz było to (odpowiednio) 538,3 mln zł oraz prawie 504 mln zł.
Dane BIK są potwierdzeniem trendów widocznych w innych gospodarczych informacjach. Najszybciej kredytowe odbicie nastąpiło w przypadku firm zaliczanych do sektora produkcyjnego. One już w marcu pożyczyły 351,6 mln zł i była to największa miesięczna kwota od maja 2019 r. W kwietniu rynek nieco przygasł, ale 282,1 mln zł w uruchomionych kredytach to druga (po marcu) największa kwota od początku pandemii. Z kolei najsłabiej sytuacja wygląda w usługach, które są największym kredytobiorcą. Co prawda w dwóch ostatnich miesiącach banki pożyczyły najwięcej od marca 2020 r. (678,5 mln zł i 614 mln zł), ale do średniej sprzed pandemii (836,2 mln zł) jeszcze daleko.
Z drugiej strony usługi najrzadziej skarżą się na największy problem związany z przyspieszeniem po pandemii, czyli problemami z dostawami surowców. To wiemy z badań, jakie na zlecenie Krajowego Rejestru Długów przeprowadzono w kwietniu.
– Z trudnościami w otrzymaniu od dostawców materiałów potrzebnych do produkcji czy świadczenia usług mierzą się zarówno mikro, małe jak i średnie przedsiębiorstwa. Na największe kłopoty z dostawami skarży się nabierający rozpędu sektor produkcyjny, gdzie taki problem ma niemal co druga firma – mówi Adam Łącki, prezes KRD. Ogółem dostawy to zmora 36,5 proc. badanych małych i średnich przedsiębiorstw.
Kredyty dla mikroprzedsiębiorstw wracają do poziomów sprzed pandemii