Wydarzeniem środy na krajowym rynku walutowym będzie publikacja przez GUS danych nt. wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI). Ewentualna głębsza od prognoz deflacja w lipcu zwiększy oczekiwania na cięcia stóp procentowych przez RPP, stanowiąc jednocześnie pretekst do sprzedaży złotego.

Środowy poranek przynosi lekkie osłabienie złotego, po tym jak wczoraj wybronił się on przed silną przeceną jaką początkowo wywołało pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych, niepokojące dane z niemieckiej gospodarki oraz spadek kursu EUR/USD. O godzinie 08:20 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2003 zł, USD/PLN 3,1408 zł, a CHF/PLN 3,4614 zł. Dziś w centrum uwagi znajdą się inflacyjne dane z Polski. To one zdecydują o tym na jakich poziomach złoty zakończy dzień. Jako, że oczekujemy głębszej od prognoz deflacji w Polsce, spodziewamy się też deprecjacji polskiej waluty.

Wczoraj ponownie niepokój o sytuację na wschodzie Ukrainy stał się jednym z głównych tematów na rynkach finansowych. Wszystko za sprawą "konwoju humanitarnego" jaki Rosja wysłała na Ukrainę bez początkowej zgody władz w Kijowie. W opinii wielu komentatorów może to dodatkowo zaostrzyć sytuację na wschodzie Ukrainy lub nawet być wstępem/pretekstem do rosyjskiej inwazji militarnej. Nie dziwi więc, że rynki finansowe zachowywały we wtorek dużą wstrzemięźliwość, a awersja do ryzyka rosła, co miało negatywny wpływ na złotego. W pewnym momencie wczorajszych notowań kurs EUR/PLN przetestował poziom 4, 2126 zł, USD/PLN 3,1580 zł, a CHF/PLN 3,4697 zł.

Ukraina nie była jedynym powodem wczorajszego pogorszenia nastrojów. Innym, nie mniej ważnym, były bardzo słabe dane z niemieckiej gospodarki. W sierpniu indeks instytutu ZEW nieoczekiwanie spadł do 8,6 pkt. z 27,1 pkt. w lipcu, notując najgorszy wynik od grudnia 2012 roku. To pokazuje, że obawy związane o negatywne konsekwencje nałożonych na Rosję sankcji gospodarczych i odwetowych rosyjskich sankcji są wśród niemieckich ekonomistów i inwestorów bardzo duże. Dane mają tym bardziej złą wymowę, że spadek indeksu ZEW okazał się dużo głębszy od prognoz. Rynkowy konsensus zakładał jego spadek do 18,2 pkt. Nie może więc zaskakiwać, że inwestorzy przestraszyli się tych danych, sprzedając euro w relacji do dolara, ale też i złotego w relacji do głównych walut. To kolejne już rozczarowujące dane z niemieckiej gospodarki, co jest negatywną informacją także dla Polski, dla której Niemcy są największym partnerem handlowym.

Trzecim pretekstem do przeceny polskiej waluty był wspomniany spadek kursu EUR/USD. To w sposób tradycyjny przekłada się na większą presję podażową na złotym. Zdecydowany powrót tej pary poniżej 1,34 dolara sugeruje zwiększone ryzyko zejścia poniżej 1,33 dolara i jeszcze mocniejszej przeceny.

Złoty wczoraj przez większość dnia wyraźnie tracił na wartości. Częściowo zaczął on odrabiać straty dopiero w godzinach amerykańskich, podążając w ślad za odreagowaniem na rynku EUR/USD. Para ta po spadku do 1,3336 dolara, na koniec dnia wzrosła do 1,3367 dolara.

Wczorajsze osłabienie złotego, pomimo że na koniec dnia zostało istotnie ograniczone, to prawdopodobnie tylko preludium do jego silniejszej deprecjacji, jak będzie mieć miejsce w najbliższych dniach. Zagrożeniem jest nie tylko pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych, czy ewentualny dalszy spadek EUR/USD, ale przede wszystkim krajowe dane, jakie zostaną opublikowane dziś i jutro. Uwaga inwestorów będzie koncentrować się przede wszystkim na publikowanych dziś o godzinie 14:00 przez Główny Urząd Statystyczny danych nt. wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) oraz na czwartkowych wstępnych szacunkach dynamiki polskiego Produktu Krajowego Brutto (PKB) za II kwartał br.

Rynek oczekuje, że lipiec przyniesie pierwszą w historii gospodarki rynkowej deflację w Polsce i wskaźnik CPI spadnie do -0,2% z +0,3% R/R w czerwcu. W naszej opinii deflacja może być nawet głębsza, przez co wskaźnik CPI znajdzie się w lipcu na poziomie -0,3% R/R.

Z prognozami najprawdopodobniej rozminą się też publikowane w czwartek wstępne szacunki polskiego PKB za II kwartał 2014 roku. Rynek oczekuje, że gospodarka wyhamuje do 3,2% z 3,4% R/R w pierwszych trzech miesiącach roku. Obawiamy się, że hamowanie to było silniejsze i dynamika PKB sięgnie 3,0-3,1% R/R.

Głębsza deflacja i niższy wzrost gospodarczy natychmiast ożywią dyskusję nt. cięcia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej już na wrześniowym posiedzeniu. Dyskusję o tyle uzasadnioną, że sankcje ekonomiczne przeciw Rosji i rosyjskie sankcje odwetowe dodatkowo obniżą ryzyko szybkiego powrotu inflacji, jednocześnie mając negatywny wpływ na wyniki polskiej gospodarki w kolejnych kwartałach. A nad tym Rada już nie może przejść obojętnie. W naszej opinii we wrześniu RPP zetnie stopy procentowe przynajmniej o 25 punktów bazowych, co rynki prawdopodobnie w pełni uświadomią sobie po środowo-czwartkowych publikacjach. Perspektywa obniżki stóp będzie zaś mieć niekorzystny wpływ na złotego.

Wczorajsze osłabienie złotego doskonale wpisuje się w sytuację na wykresach polskich par. Ich analiza wskazuje na podwyższone prawdopodobieństwo osłabienia złotego. I tak dla EUR/PLN potencjalnym celem jest obecnie strefa 4,2462-4,2615 zł, tworzona przez maksima ze stycznia i marca br.

Dolar wracając do strefy oporu 3,15-3,16 zł znalazł się w ważnym momencie. Tu jego aprecjacja może się zakończyć. Jeżeli jednak kurs USD/PLN wybije się powyżej 3,15-3,16 zł, to być może wkrótce za amerykańską walutę trzeba będzie zapłacić nawet 3,2850 zł.

Wzrosty są natomiast prawdopodobne w przypadku CHF/PLN. Najbliższym oporem jest marcowy szczyt na 3,50 zł. Obecnie jego test to najbardziej prawdopodobny scenariusz dla franka. Przynajmniej do czasu aż pozostaje on powyżej wsparcia na 3,4323 zł.

Marcin Kiepas