Wyniki środowego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej (RPP) utwierdzają w przekonaniu, że Rada nie zamierza w najbliższym czasie manipulować przy stopach procentowych. Szanse na ich obniżkę wydają się być zerowe. To będzie wspierać notowania złotego.

Na lipcowym posiedzeniu, zgodnie z rynkowym konsensusem, Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła stóp procentowych, pozostawiając stopę referencyjną na rekordowo niskim poziomie 2,5%. Jednocześnie Rada, co też było spodziewanym ruchem, odeszła od gwarantowania niezmienności stóp w kolejnych miesiącach (forward guidance), dopuszczając ich obniżkę.

Rezygnacja z forward guidance i zmiana nastawienia na bardziej gołębie mogłaby sugerować, że jeszcze w tym roku dojdzie do cięcia stóp procentowych w Polsce. Szczególnie, że ryzyko deflacji jest bardzo duże, a ostatnie dane makroekonomiczne rozczarowywały, wskazując na wyhamowywanie dynamiki wzrostu gospodarczego. Nic bardziej mylnego. Słowa jakie padły na konferencji prasowej po posiedzeniu RPP przekonują, że obecnie prawdopodobieństwo cięcia kosztu pieniądza jest zerowe.

Marek Belka, prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) i przewodniczący RPP, wprost oświadczył, że usunięcie forward guidance nie może być odczytywane jako zapowiedź obniżki stóp we wrześniu, natomiast w następnych miesiącach Rada będzie podejmowała decyzje w oparciu o napływające informacje. Zaraz jednak dodał, że obniżki stóp procentowych nie są bazowym scenariuszem i ich prawdopodobieństwo jest małe. Szybko wyjaśnił też dlatego tak jest. Po pierwsze podkreślił, że w polskich warunkach deflacja "niespecjalnie" będzie szkodliwa. Po drugie, nie ma obecnie zagrożenia dla wzrostu gospodarczego. Ponieważ, jak powiedział Belka, na dziś prawdopodobny scenariusz rozwoju koniunktury to utrzymanie wzrostu, aczkolwiek nie jego przyspieszenie. To istotne zdanie, gdyż jedynie mocne wyhamowanie ożywienia gospodarczego dałoby sygnał Radzie do koniecznego poluzowania polityki pieniężnej.

Przewodniczący Rady na konferencji w zasadzie powiedział to wszystko, o czym mówił w ostatnich tygodniach. Jednak, żeby inwestorzy nie mieli wątpliwości, że to są opinie podzielane przez całą RPP dodał, że " jeżeli chodzi o kierunek polityki pieniężnej, to w Radzie jest bardzo daleko posunięta konwergencja poglądów". Mówiąc wprost: w Radzie nie ma większości zdolnej przegłosować obniżkę stóp procentowych. To zresztą podkreślamy już od pewnego czasu, bazując na medialnych wypowiedziach poszczególnych jej członków.

Przesłanie płynące z lipcowego posiedzenia RPP wydaje się być dość klarowne. Na chwilę obecną nie ma tematu obniżek stóp w tym roku. I nie będzie go aż do chwili, gdy wzrost gospodarczy wyraźnie nie tąpnie. Nawet pomimo prawdopodobnej deflacji, co Rada uwzględniła w najnowszych swoich prognozach na ten rok (wskaźnik inflacji będzie kształtował się od -0,1% do +0,4%). Taka sytuacja będzie w średnim terminie wspierać złotego. Szczególnie, że przed posiedzeniem rynek terminowy wyceniał 75% prawdopodobieństwo cięcia stóp o 50 punktów bazowych (do 2%) jeszcze w tym roku. Dlatego też w wakacje polska waluta powinna pozostać relatywnie mocna.

Czwartkowy poranek przynosi lekkie osłabienie złotego, po tym jak wczoraj wyraźnie umocnił się on do głównych walut, reagując w głównej mierze na wyniki posiedzenia RPP. O godzinie 08:44 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1460 zł, USD/PLN 3,0366 zł, a CHF/PLN 3,4140 zł.

Dziś tematy lokalne zejdą na drugi plan. Dla złotego liczyć będą się tylko impulsy płynące z rynków z globalnych. A tych nie będzie mało. Dzisiejsze kalendarium pęka w szwach. Uwaga inwestorów będzie koncentrowała się przede wszystkim na wynikach posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego (godz. 13:45) i konferencji prasowej Mario Draghi po posiedzeniu (godz. 14:30), amerykańskich danych o sytuacji na rynku pracy i bilansie handlowym (godz. 14:30) oraz publikacji indeksów PMI/ISM dla sektora usług w wybranych państwach europejskich i USA (godz. 09:15-16:00).

Jeżeli przyjąć, że Mario Draghi ponownie wyśle do rynku gołębi sygnał, a dane z rynku pracy w USA będą bardzo dobre, to należy się liczyć ze spadkiem kursu EUR/USD. To zaś powinno przełożyć się na umocnienie złotego do euro i szwajcarskiego franka, przy jednoczesnej stabilizacji, bądź lekkim osłabieniu do dolara.

Marcin Kiepas