Trudno nam będzie oddzielić te dwa czynniki ryzyka. Nastroje na światowych rynkach są słabe, więc trudno, żeby w Warszawie były inne.

Poniedziałkowa sesja w Warszawie należeć może do ważniejszych. Spodziewane są duże obroty zaś zdecydowana przewaga jednej ze stron rynku (nie można przesądzać, że podaży) może ustawić kierunek ruchu na wiele tygodni. Reakcja inwestorów w Warszawie jest też ważna z innego powodu. Rynek oceni na ile poważna jest afera taśmowa i jakie mogą być jej konsekwencje. Na razie nie wydarzyło się nic, co dowolnego innego dnia zasługiwałoby na umieszczenie w głównych wydaniach wiadomości – złoty owszem osłabił się, spada też WIG20 (o 1,8 proc.), ale nie są to zmiany obce rynkom, choć trzeba przyznać, że dawno nie oglądaliśmy takiej przeceny na GPW.

Natomiast warto odnotować, że afera taśmowa odbija się szerokim międzynarodowym echem, o przyszłości prezesa NBP pisze też Bloomberg. Nikt jednak tej przyszłości nie przesądza.

Na światowych rynkach ważniejszy jest rzecz jasna Irak, gdzie rebelianci kontrolują już ponad połowę kraju. To oczywiście wprowadza zaniepokojenie stabilnością całego regionu, które najlepiej widać we wzroście cen ropy. Nikkei stracił ponad 1 proc., ale już Kospi zyskał 0,2 proc., a indeks w Szanghaju rósł o 0,6 proc. na kwadrans przed końcem notowań. W Europie FTSE trzyma się na plusie (to – jak się zdaje – efekt udanego zamknięcia na Wall Street w piątek, gdzie S&P zyskał 0,3 proc.), pozostałe indeksy tracą, a najwięcej moskiewski RTS (2,5 proc.).