DAX wspiął się wczoraj na nowy rekord, ale towarzyszyły mu niskie obroty, co stwarza ryzyko korekty. Tworzą je także utrzymujące się od kilku dni zwyżki.

Na dobrą sprawę nie ma jednak dziś rano powodów, dla których inwestorzy koniecznie mieliby zmieniać front, poza ewentualną pokusą realizacji zysków i chęcią przetestowania, na ile trwała jest nowa sytuacja DAX’a. Giełdy amerykańskie wczoraj nie pracowały, więc brakuje nowych impulsów, nie dostarczyły ich także publikowane wczoraj dane makro.

Zachowanie rynków azjatyckich także nie daje czytelnych wskazówek. Nikkei zyskał kolejne 0,2 proc., ale już indeksy w Szanghaju i Seulu straciły po 0,6 proc., na kwadrans przed końcem notowań Hang Seng tracił 0,2 proc.

Dzisiejsze popołudnie będzie znacznie ciekawsze pod tym względem. Po pierwsze do gry wrócą Amerykanie, po drugie wrócą nie z pustymi rękami, lecz z danymi o dynamice zamówień na dobra trwałe (14:30), odczytem indeksu cen transakcyjnych nieruchomości (15:00) i indeksem nastrojów konsumentów Conference Board (16:00). Przed południem poznamy natomiast odczyty indeksów nastrojów konsumentów we Francji i Włoszech. Sądząc po wynikach wyborów do PE w tych krajach, nie będą to jednak dane sprzyjające rynkom akcji.

Emil Szweda