Analitycy wyjaśnić mogą wszystko i wszędzie. Będzie to często bardzo logiczne. Ale nie będzie to miało większego znaczenia dla inwestorów.
Czy pamiętacie państwo Tajlandię i jej znaczenie podczas jednej z giełdowych sesji. A może czytacie właśnie komentarz o tym, w jak beznadziejnej sytuacji gospodarczej znalazła się Islandia i co to oznacza dla warszawskiego parkietu? Prawdopodobnie zauważyliście ogrom informacji o tym, że złoty w stosunku do głównych walut – euro, dolara i franka – jest na poziomie kilkadziesiąt procent wyższym niż przed rokiem.
To ostatnie zdanie to oczywiście żart. Mimo iż obecna cena euro jest na poziomie z końca 2008 roku, nie zauważam aż tylu komentarzy ze strony analityków i ekonomistów. Nikt nie wieszczy krachu, apokalipsy, najgorszego od lat kryzysu. Właściwie jest cisza. Żeby było śmieszniej, wczoraj przeczytałem tekst zatytułowany: Złoty pozostaje stabilny. Choć przy identycznym poziomie pół roku temu można było przeczytać kasandryczne przepowiednie. Giełdami w Tajlandii, Islandii, Rosji czy Chinach mało kto się przejmuje. Nie należy jednak wykluczyć, że w momencie gdy spadki przybiorą na sile i uczestnicy rynków znów zaczną się bać (czyli w uproszczeniu – tracić pieniądze), powrócą próby wyjaśniania zdarzeń czynnikami zewnętrznymi.
Jako istoty ludzkie trudno nam znieść niepewność. Próbujemy więc okiełznać rzeczywistość na wszelkie możliwe sposoby. Wyjaśniając je sobie, tak żeby wszystko się zgadzało. PKB wzrósł i ceny akcji również – to oczywiście naturalne: „inwestorzy dobrze odebrali wyniki makro”. PKB wzrósł, ale ceny akcji dzień po ogłoszeniu spadły, to też jasno można wyjaśnić: „inwestorzy wcześniej zdyskontowali te wyniki”, „mimo dobrego PKB pozostałe informacje są niepokojące”. Wyjaśnić można wszystko i wszędzie. Co więcej, będzie to często bardzo logiczne. Co prawda nie będzie miało większego znaczenia, ale logiki tłumaczeniom odmówić nie można.
Dla wielu graczy odkrycie, że nie trzeba wyjaśniać każdego zachowania rynku, to przełom pomagający istotnie dopracować własną metodę. Wielu jednak codziennie próbuje analizować i wyjaśniać ruchy rynku. Tym zadedykuję wypowiedź Martina Fridsona: „Inwestor szczerze zainteresowany racjonalnym inwestowaniem pieniędzy powinien wyzbyć się złudzeń, że analitycy oscylują między okresami ponadprzeciętnej intuicji a falami zadziwiającej tępoty. Co więcej, musi porzucić marzenia o wzbogaceniu się dzięki temu, że odgadnie, w której z powyższych faz znajduje się w danej chwili dany analityk”.