Poniedziałek na rynkach towarowych był dniem dominacji strony podażowej. Indeks CRB zanotował spadek o 0,61% do poziomu niewiele przekraczającego 301 pkt. Na plusie znalazły się wczoraj nieliczne surowce i towary, m.in. gaz ziemny, miedź, ryż i soja. Tymczasem na rynkach większości surowców energetycznych, metali szlachetnych oraz towarów rolnych dominował kolor czerwony.

W centrum uwagi:
• Poniedziałkowe odreagowanie na rynku ropy
• Spadek eksportu ropy z Libii
• Poranne nieznaczne ożywienie popytu


Poniedziałkowe odreagowanie na rynku ropy

Wczorajszą sesję na minusie zakończyły m.in. notowania amerykańskiej ropy WTI. Cena tego surowca jeszcze w piątek wzrosła na skutek obaw o konsekwencje niedzielnego referendum na Krymie. Jednak obawy o narzucenie na Rosję rozległych sankcji handlowych nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości – w poniedziałek USA i Unia Europejska poinformowały o objęciu sankcjami jedynie wybranych obywateli Rosji i Ukrainy. To oznacza, że eksport rosyjskich surowców (w tym ropy naftowej) przynajmniej na razie pozostanie na dotychczasowych poziomach.

Innym czynnikiem, który w poniedziałek wspierał stronę podażową na rynku ropy naftowej WTI, były oczekiwania dotyczące nadchodzących raportów dotyczących zmiany zapasów ropy naftowej w USA. Na rynku oczekuje się, że Amerykański Instytut Paliw oraz Departament Energii wykażą kolejny już wzrost zapasów ropy naftowej. Przez ostatnich kilka tygodni zapasy ropy naftowej w USA systematycznie rosną.

Spadek eksportu ropy z Libii

W tle wydarzeń na Ukrainie rozgrywa się dalszy ciąg napięć politycznych w Libii. Jak poinformował wczoraj przedstawiciel państwowej National Oil Corp., eksport ropy z tego kraju spadł do poziomu 230 tysięcy baryłek dziennie z wcześniejszych 408 tysięcy baryłek dziennie. Jest to efekt zamknięcia przez protestujących ropociągu, transportującego ropę naftową z pola El Sharara do portów na wybrzeżu Libii.

Do porozumienia pomiędzy libijskim rządem a rebeliantami jest jeszcze daleko. Do napięć w kraju przyczyniają się m.in. próby nielegalnego eksportu ropy naftowej z portów we wschodniej części kraju, kontrolowanych przez rebeliantów. Wczoraj taką próbę uniemożliwiła stacjonująca w rejonie Morza Śródziemnego jednostka amerykańskiej marynarki wojennej, która na międzynarodowych wodach w okolicach Cypru przechwyciła tankowiec Morning Glory, przewożący ropę z portu Es Sider.

Zamieszanie z tankowcem Morning Glory podkreśliło słabość libijskiego rządu, który wcześniej twierdził, że ma tę sprawę pod kontrolą. Jednak przechwycenie tankowca przez U.S. Navy pokazuje rebeliantom, że sprzedaż ropy zagranicę poza kontrolą libijskiego rządu nie jest proste. Na razie więc napięcia na linii rząd-rebelianci nie opłacają się nikomu – a najwięcej traci na tym cała libijska gospodarka, w dużej mierze uzależniona od przychodów z eksportu ropy naftowej.

Poranne nieznaczne ożywienie popytu

Dzisiaj rano notowania ropy WTI delikatnie odreagowują wczorajszy spadek, jednak cena surowca porusza się poniżej poziomu 97,80-98,00 USD za baryłkę, który jest ważnym technicznym rejonem oporu. Oznacza to, że powrót cen ropy WTI do poziomów trzycyfrowych będzie trudny – ten scenariusz mógłby się spełnić jednak wtedy, gdyby groźba bardziej rozległych sankcji na Rosję stałaby się realna.

Dorota Sierakowska