Poniedziałek jest dniem wolnym w USA. Amerykanie świętują Dzień Prezydenta. Tradycyjnie już w takim dniu należy na rynkach oczekiwań mniejszych obrotów i ograniczonej zmienności. Dotyczy to też złotego i giełdy w Warszawie.

Wszystko co miało się dziś wydarzyć na rynkach finansowych, już się wydarzyło. W nocy zostały opublikowane wstępne szacunki japońskiego Produktu Krajowego Brutto (PKB) i finalny odczyt grudniowych danych o dynamice produkcji przemysłowej. W obu przypadkach możemy mówić o rozczarowaniu.

W ostatnim kwartale 2013 roku PKB Japonii wzrósł jedynie o 0,3% K/K, podczas gdy oczekiwano przyspieszenia do 0,7% K/K. W ujęciu annualizowanym PKB wzrósł natomiast o 1%, czyli nieco mniej niż w III kwartale (1,1%) i wyraźnie mniej niż oczekiwano (2,8%).
Humorów nie poprawiły też najnowsze dane o grudniowej produkcji przemysłowej w Japonii. Jak wynika z opublikowanego finalnego odczytu wzrosła ona o 0,9% M/M wobec spadku o 0,1% w listopadzie, ale rynkowe prognozy i wstępny odczyt mówiły o wzroście na poziomie 1,1% M/M.

Opublikowane dane w sposób oczywisty każą postawić pytanie o skuteczność ultraluźnej polityki monetarnej. Nie jest ona tak duża jak wielu zakładało. To jednak nie oznacza rezygnacji z niej. Wręcz przeciwnie. Zapowiada jej wydłużenie. Takie dane mogą też zwiększać nadzieje, że wiosną Bank Japonii będzie dalej luzował warunki monetarne, żeby jeszcze mocniej wesprzeć gospodarkę.

Słabsze od oczekiwań dane nie przestraszyły inwestorów. Wręcz przeciwnie. Nadzieje na utrzymanie lub dalsze poluzowanie polityki monetarnej przez BoJ poprawiły nastroje.

Innym czynnikiem pozytywnie wpływającym na klimat inwestycyjny były weekendowe dane z Chin o rekordowej wartości nowych kredytów. Nie można też zapominać o piątkowej wieczornej decyzji Moody's o podwyższeniu perspektywy ratingu Włoch na poziomie Baa2 do "stabilnej" z "negatywnej".

Dzisiejsze kalendarium praktycznie jest puste. Będzie więc brakować potencjalnych impulsów. Jeżeli ten obraz uzupełnić o niepracujące rynki finansowe w USA i Kanadzie to poniedziałek powinien upłynąć pod znakiem zmniejszonych obrotów i mniejszej zmienności.
Dotyczy to również złotego, który obecnie oscyluje blisko poziomów z piątkowego zamknięcia. Oznacza to, że w relacji do euro i dolara pozostaje on najmocniejszy od ponad miesiąca. To prawdopodobnie jednak już kres jego aprecjacji. Po dwóch tygodniach spadków pary EUR/PLN i USD/PLN nie tylko są już wyprzedane, ale też znajdują się stosunkowo blisko ważnych poziomów wsparć. To będzie zachęcać do kupna walut. Dlatego rozpoczynający się tydzień prawdopodobnie przyniesie korekcyjne osłabienie polskiej waluty. W perspektywie kolejnych tygodni możliwa jest natomiast konsolidacja notowań.

O godzinie 09:36 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1470 zł, a USD/PLN 3,0260 zł.

Marcin Kiepas