Na fali niechęci globalnych inwestorów złoty osłabł do najniższego poziomu od niemal czterech miesięcy
Inwestorzy źle przyjęli informacje o słabym PMI dla chińskiego przemysłu, decyzję argentyńskiego banku centralnego o zaniechaniu obrony peso, nie pomogły też niepokoje na Ukrainie – to powody piątkowego osłabienia złotego wskazywane przez analityków.
– Inwestorzy obawiają się, że dalsze ograniczanie ilościowego luzowania polityki pieniężnej przez amerykański bank centralny będzie wywierać negatywną presję na kraje, które są mocno zależne od napływu kapitału z zagranicy. Dodatkowo wzmocniły się obawy, iż tempo odbicia gospodarczego rynków wschodzących nie będzie wystarczająco wysokie, by zrekompensować ryzyko inwestycji w tych krajach – wskazują ekonomiści Banku Zachodniego WBK.
Te obawy były widoczne i na naszym rynku: do piątkowego południa złoty stracił wobec euro prawie 5 groszy, słabnąc do poziomu 4,2250 zł za euro. Tak źle z naszą walutą ostatnio było na przełomie września i października ubiegłego roku.
– To osłabienie rzeczywiście było wyraźne. Ale nie przesadzałbym w ocenach. Bo inne waluty z grupy rynków wschodzących straciły znacznie więcej – uspokaja Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego.
Przykład: turecka lira. W ciągu ostatnich dwóch dni poprzedniego tygodnia straciła na wartości ok. 4 proc. względem euro (nie pomogła nawet interwencja tureckiego banku centralnego, który miał sprzedawać około 3,5–4 mld dol., by bronić kursu swojej waluty). Lira została uznana przez Bloomberga za najgorzej zachowującą się walutę ostatniego miesiąca – zaraz za argentyńskim peso.
Inny przykład: węgierski forint. Jego kurs względem euro był najsłabszy od marca ubiegłego roku. Oprócz złych informacji ze świata (jak chińskie PMI poniżej 50 pkt) forintowi nie służyła też głębsza od oczekiwanej obniżka stóp i sugestia kolejnych cięć ze strony węgierskiego banku centralnego.
Na tym tle ponad 1-proc. osłabienie złotego wypada całkiem nieźle. Tym bardziej, jak zwraca uwagę Kalisz, że złoty jeszcze w piątek odrobił część strat (pod koniec dnia za euro płacono 4,1970 zł).
– W najbliższych dniach na rynkach może jeszcze panować niepewność, w krótkim terminie złoty może jeszcze tracić. Ale w ciągu najbliższego roku powinien się umacniać względem głównych walut – dodaje ekonomista.
O trendzie aprecjacyjnym mówią też analitycy mBanku. – Złoty powinien się umacniać w związku z poprawą koniunktury w polskiej gospodarce, chociaż obecne zawirowania mogą negatywnie ważyć na kursie naszej waluty. Deprecjacja nie powinna być jednak tak głęboka, jak innych walut, bo fundamenty polskiej gospodarki są zdecydowanie mocniejsze. Nie zapominajmy też o możliwości interwencji ze strony NBP – piszą w piątkowym komentarzu dla klientów.