Grudzień, zamiast oczekiwanego rajdu, przynosi jak na razie równie spodziewaną korektę. Święty Mikołaj ma jeszcze czas, ale wygląda na to, że zanim nadjedzie, poczeka na wieści z gospodarki. Od nich też zależeć będzie obfitość prezentów, jakie przyniesie. Problem w tym, że dobre informacje mogą skłonić Fed do szybszego działania.

Choć najważniejsze dla rezerwy federalnej, a tym samym i dla inwestorów, dane dotyczące amerykańskiego rynku pracy poznamy dopiero w piątek, już dziś napłynie duża ilość również istotnych informacji. Na pierwszy ogień pójdą wskaźniki aktywności w usługach. Tu oczekiwane jest niewielkie ich pogorszenie, za wyjątkiem Niemiec. W przypadku Francji spodziewany jest spadek poniżej 50 punktów. Oczekuje się też, że po rewizji tempo spadku gospodarki strefy euro obniży się z 0,6 do 0,4 proc. Spodziewany jest także symboliczny wzrost sprzedaży detalicznej. Te informacje ustawią nastroje na naszym kontynencie w pierwszej części handlu. Trudno się jednak spodziewać, by były one w stanie w istotny sposób poprawić fatalne odczucie po wczorajszej sesji i stanowić pretekst do ewentualnego odreagowania.

Sięgający 2,5 proc. spadek na paryskim parkiecie to jednak rzadkość, ostatnio widziana pod koniec sierpnia. Podobnie jak wynosząca 1,9 proc. zniżka wskaźnika we Frankfurcie. O ile w pierwszym przypadku tąpnięcie można uzasadnić słabymi danymi z francuskiej gospodarki, to DAX po prostu poddał się zasłużonej korekcie. Zaskakiwać może jedynie jej dynamika.

W drugiej dominować będą dane zza oceanu. Przygrywką do piątkowych informacji będzie raport ADP o liczbie nowych miejsc pracy. Oczekuje się, że przybyło ich w listopadzie 173 tys. (w październiku wzrost sięgał 130 tys.). Lepsze dane pobudzą obawy przed działaniami Fed. Nieco mniejszy wpływ na rynek będą mieć informacje o sprzedaży nowych domów, choć sytuacja na amerykańskim rynku nieruchomości ostatnio również jest pinie śledzona, w kontekście tworzenia się kolejnej bańki spekulacyjnej. Spore znaczenie może mieć wieczorna publikacja Beżowej Księgi, czyli raportu rezerwy federalnej na temat kondycji i perspektyw gospodarki.

Nasz rynek z pewnością nie pozostanie obojętny na atmosferę na głównych giełdach, kształtowaną przez reakcje na wspomniane informacje. Co prawda indeksy największych spółek zachowywały się wczoraj wyraźnie lepiej niż DAX czy CAC40, ale z silną przeceną mieliśmy w ich przypadku do czynienia dzień wcześniej. Trudno mieć nadzieję na daleko idącą niezależność w najbliższych dniach.

Na atmosferę w pierwszych minutach handlu negatywnie wpłynąć może słabe zakończenie sesji na Wall Street, gdzie Dow Jones stracił 0,6 proc., a S&P500 zniżkował o 0,3 proc. Choć skala spadku była nieporównanie mniejsza niż na głównych giełdach naszego kontynentu, trzeba zauważyć, że amerykańskie indeksy idą w dół już trzeci dzień z rzędu, żegnając się wczoraj z niedawno osiągniętymi poziomami, odpowiednio 16 000 i 1 800 punktów. Zasadnicze pytanie na najbliższe dni i tygodnie brzmi: czy amerykańskie dane i Fed pomogą Świętemu Mikołajowi, czy nie.

Poranne notowania kontraktów terminowych na amerykańskie i europejskie indeksy nie wskazują wyraźnego nastawienia inwestorów przed sesją. Na rynkach azjatyckich sytuacja dziś była mocno zróżnicowana. Japoński Nikkei zniżkował na godzinę przed końcem handlu o 2 proc. Wskaźniki w Szanghaju zwyżkowały o 1,5-1,8 proc.

Roman Przasnyski