Informacja, jaka pojawiła się przed południem o zaakceptowaniu przez Bundestag pomocy dla Cypru w ustalonej wcześniej wysokości tylko na krótko pomogła wspólnej walucie. Dane, jakie napłynęły po południu z USA były słabsze, ale nie na tyle, aby wykreować poważniejszy impuls.

Cotygodniowe bezrobocie wzrosło tylko do 352 tys. z 348 tys., indeks Philly FED obniżył się w kwietniu do 1,3 pkt. z 2 pkt. (oczekiwano zwyżki do 3 pkt.), a indeks wskaźników wyprzedzających LEI w marcu zanotował spadek o 0,1 proc. m/m (szacowano +0,1 proc. m/m).

Po południu rynek zaczął plotkować o potencjalnych problemach banku Societe Generale, co zostało szybko zdementowane, ale wcześniej EUR/USD na tej fali ustanowił dołek na 1,30257. Później ruszyliśmy mocno w górę – to daje szanse na rozwój scenariusza zarysowanego rano, czyli testowania strefy 1,3100-1,3115, a później 1,3130-40.

W rannym komentarzu zwróciłem uwagę, że interpretacja wczorajszych słów Jensa Weidmanna z ECB może nie być tak łatwa, jak to się wydaje – nie wydaje się, aby szef Buby opowiadał się za cięciami stóp procentowych, jak to zostało odebrane. W kalendarzu mamy wystąpienie Joerga Asmussena z ECB podczas konferencji w Waszyngtonie o godz. 22:15 – pytanie na ile podzieli on opinie swojego niemieckiego kolegi. Jeżeli jego słowa będą zbliżone do linii prezentowanej przez Mario Draghiego – poprawa kanałów transmisji polityki banku centralnego, a nie operacje na stopach procentowych – to wspólna waluta może odrobić poniesione wczoraj straty.

W kalendarzu do końca tygodnia nie ma już istotnych publikacji makroekonomicznych. Na rynek mogą wpływać wypowiedzi członków kończącego się jutro szczytu G-20, ale sam komunikat raczej wywoła tylko większe ruchy na jenie – wstępny „draft” jest już znany rynkowi i nie wnosi zbyt wiele – krytyki posunięć Japończyków nie będzie, co może otworzyć drogę do dalszych zwyżek par powiązanych z JPY.

Marek Rogalski