Po posiedzeniach banków centralnych w Europie uwaga rynków przesuwa się w kierunku Azji, a dokładnie Japonii, gdzie posiedzenie BoJ odbędzie się w cieniu wyboru nowego prezesa Banku. W Chinach święta trwają cały tydzień, co powinno nieco zmniejszyć aktywność w trakcie trwania sesji azjatyckich. W USA dane o sprzedaży i produkcji.

Czy Aso rozpocznie korektę?

Po tym jak Bank Japonii podniósł w styczniu cel inflacyjny tym razem oczekuje się, iż posiedzenie nie przyniesie zmian w parametrach polityki pieniężnej. W ubiegłym tygodniu okazało się, iż urzędujący prezes Shirakawa pozostanie na stanowisku do 19 marca, a zatem trzy tygodnie krócej niż wynosiła jego kadencja. To zaś oznacza, iż kwietniowe posiedzenie odbędzie się pod przewodnictwem nowego prezesa i jest bardzo prawdopodobne, iż rozpocznie on urzędowanie od luzowania.

Z drugiej strony to oznacza jednak, iż na posiedzeniach w lutym i marcu może się wiele nie wydarzyć, a wręcz Bank może poprawić nieco ocenę sytuacji gospodarczej. To wszystko mogłoby jeszcze nie wystarczyć do korekty na parach z jenem, gdyby nie piątkowa wypowiedź ministra finansów. Taro Aso powiedział, iż osłabienie jena było większe niż założone przez rząd. Mając na uwadze fakt, iż cała fala wyprzedaży japońskiej waluty została sprowokowana przez polityków z obozu Abe, wypowiedź Aso może być sygnałem do realizacji zysków, szczególnie właśnie ze względu na fakt, iż kolejne luzowanie prawdopodobnie dopiero za dwa miesiące. Oczywiście w umocnieniu jena pomogłaby korekta na Wall Street, której cały czas nie widać. Warto też dodać, że najprawdopodobniej umocnienie jena (o ile nastąpi) będzie jedynie przerwą w trendzie wzrostowym na parach z japońską walutą.

Dane z USA szansą dla WIG20?

Piątkowe dane o bilansie płatniczym w USA za grudzień zostały wyjątkowo dobrze odebrane przez rynki. Publikacja, która często jest pomijana przez inwestorów tym razem stała się pretekstem do wzrostu notowań S&P500 na nowe maksima. Było tak z kilku powodów. Po pierwsze w grudniu eksport wyraźnie odbił (2,1% m/m, prawie 5% w skali roku) dając nadzieję, iż amerykańska gospodarka rzeczywiście wkracza na ścieżkę szybszego wzrostu. Z drugiej strony obserwowaliśmy spadek importu. Mogłoby to być zmartwieniem, gdyby oznaczało słabość popytu, ale zmiana ta w dużym stopniu wynikała z niższego importu ropy (do podkreśla wagę zmian spowodowanych rewolucją energetyczną w USA). Dzięki temu wzrost za czwarty kwartał zostanie zrewidowany z -0,1% na wartość pozytywną. Wybicie górą kontraktu S&P500 z krótkoterminowej konsolidacji 1490-1510 pkt. nie oznacza, iż korekty na Wall Street nie będzie, ale odsuwa ją w czasie. To zaś daje szansę przynajmniej na krótkoterminowe odbicie na GPW, gdzie wyrysowała się obiecująca odwrócona RGR (więcej w części technicznej).

W USA w tym tygodniu poznamy raport o sprzedaży detalicznej (środa), produkcji przemysłowej oraz wskaźnik aktywności nowojorskiego Fed (obydwa piątek). Ten ostatni będzie o tyle istotny, iż w styczniu wskaźniki ze wschodniego wybrzeża były wyjątkowo słabe, podczas gdy ogólnokrajowe wskaźniki pokazały wzrost aktywności.

dr Przemysław Kwiecień