Szwajcarscy ministrowie twierdzą, że silny frank wciąż stanowi problem nawet pomimo ostatniego spadku wobec euro do najniższego poziomu od 20 miesięcy – pisze agencja Bloomberg.

„Euforia jest nieuzasadniona” i dalsza deprecjacja jest konieczna – powiedziała Eveline Widmer-Schlumpf, minister finansów Szwajcarii, podczas Światowego Forum Gospodarczego w Davos – „Frank jest wciąż bardzo mocny”.

Szwajcarski bank narodowy, SNB, wprowadził we wrześniu 2011 górny limit dla kursu franka wobec euro na poziomie 1,20 CHF w celu ochrony eksporterów w chwili, gdy rosnące premie za obligacje najsłabszych gospodarek Europy skłoniły inwestorów do poszukiwania najbezpieczniejszych aktywów. Od tej pory szwajcarska waluta spadła w reakcji na sygnały słabnięcia kryzysu zadłużeniowego w Europie, co zmniejszyło popyt na bezpieczne lokaty.

Chociaż frank w tym roku stracił 3,2 proc. w stosunku do euro, jest on nadal o 9,1 proc. silniejszy od przeciętnego kursu waluty za okres pięciu lat i aż o 35 proc. droższy od rekordowego minimum z października 2007 roku, gdy za euro płacono 1,6828 franka. Po godz. 11-tej w Zurychu za euro płacono dzisiaj 1,24588 franka.

Szwajcarski minister gospodarki Johann Schneider-Ammann wypowiada się w tym samym tonie, co minister finansów. Powiedział reporterom, że frank wciąż jest „zbyt mocny” i ma nadzieję, że dojdzie do jego dalszej dewaluacji. Według Widmer-Schlumpf perspektywy franka zależą od tego, „jak będzie rozwijała się sytuacja euro”.
Ministrowie podkreślili, że podjęcie jakichkolwiek działań w celu osłabienia franka leży w gestii banku centralnego.

“Frank jest bardzo wysoko wycenianą walutą, a przyczyny takiej wyceny związane są z niepewnością wokół strefy euro” – mówił w zeszły czwartek prezes SNB, Thomas Jordan w wywiadzie dla szwajcarskiego radia SF – „W ostatnich tygodniach niepewność ta nieco osłabła i tego powodu frank potaniał”.

Szwajcarski związek zawodowy Unia wzywa bank centralny do działań na rzecz spadku franka wobec euro poprzez podniesienie górnego limitu dla waluty i zredukowanie w ten sposób presji na rynek pracy. Natomiast probiznesowe lobby Economiesuisse nie widzi potrzeby interwencji.