Z dzisiejszych słów przedstawicieli agencji Fitch można wywnioskować, iż prawdopodobieństwo cięcia ratingu USA w najbliższych tygodniach rośnie – tak się może stać w sytuacji ewentualnych opóźnień związanych z podniesieniem limitu zadłużenia USA.

Choć pytanie, czy taki fakt bez jednoczesnego zadeklarowania wyraźnych cięć wydatków, nie doprowadzi do analogicznego efektu. Innymi słowy warto zacząć zastanawiać się, nie „czy”, a „kiedy” i jak fakt definitywnej już utraty prestiżowych literek AAA przez amerykański dług, przełoży się na rynki finansowe. Na pewno zwiększy ryzyko, choć z drugiej strony inwestorzy nie mają zbytniej alternatywy, jaką jest najbardziej płynny na świecie amerykański rynek długu. Niemniej w 2011 r. było to pretekstem do umocnienia się dolara, chociaż dobrze by się stało, gdybyśmy do tej „układanki” mogli dopisać także inne czynniki.

Biorąc pod uwagę, iż Fitch nie wyklucza cięcia ratingu dla Hiszpanii niezależnie od prowadzonych działań przez rząd premiera Rajoy’a, a we Włoszech po zaplanowanych na koniec lutego wyborach parlamentarnych możemy być świadkami swoistego politycznego pata decyzyjnego, to nie należy bagatelizować zagrożeń dla strefy euro (niezależnie od faktu, iż akurat w ostatnich dniach hiszpański i włoski dług cieszył się większą popularnością).

Cały czas w orbicie ryzyk znajduje się Grecja – wprawdzie na razie rząd Samarasa zbiera dobre noty, to ryzyko utraty większości w parlamencie na przestrzeni nadchodzących miesięcy jest dość duże. Innymi słowy, luty, a zwłaszcza jego druga połowa może upłynąć pod znakiem turbulencji na rynkach, co będzie sygnałem do umocnienia się dolara. Zwłaszcza, iż od połowy lutego amerykański rząd może mieć już problemy z regulacją zobowiązań, a dyskusja nad sfinalizowaniem porozumienia odnośnie klifu fiskalnego i podniesienia limitu zadłużenia USA wejdzie w decydującą fazę. A o porozumienie znów nie będzie łatwo – Demokraci są niechętni negocjacjom ws. cięć wydatków, a Republikanie grożą, iż bez oszczędności nie zgodzą się na kolejne zwiększenie zadłużenia (można to traktować w kategorii politycznych przepychanek, ale zaufania to w żaden sposób nie buduje).

Kombinacja nieco lepszych danych nt. bilansu handlowego w strefie euro za listopad (nadwyżka sięgnęła 13,7 mld EUR) w połączeniu z jednak mieszanymi danymi z USA - sprzedaż detaliczna wprawdzie wzrosła w grudniu o 0,5 proc. m/m i 0,3 proc. m/m bez samochodów, a dane listopadowe zostały zrewidowane w górę, to jednak rozczarował indeks NY Mfg FED, który w styczniu pogłębił spadek do -7,78 pkt. (dane za grudzień zostały zrewidowane) zamiast spodziewanego odbicia do zera – sprawiła, iż zniżka EURUSD nie była dzisiaj zbyt głęboka.

Wprawdzie naruszony został poziom 1,3330, ale podaż nie była w stanie zepchnąć notowań poniżej 1,33, a zwłaszcza ważnego wsparcia na 1,3290, którego złamanie otworzy drogę do 1,3250 i dalej 1,3220. Istnieje, zatem duże prawdopodobieństwo, iż w najbliższych godzinach wrócimy w okolice 1,3365-1,3385. Na razie jednak należy wykluczyć możliwość udanego ataku powyżej 1,34. To może skutkować tym, iż jutro rynek spróbuje ponownie zmierzyć się z poziomem 1,33 i być może rejon 1,3290 zostanie złamany.

Marek Rogalski