Festiwal rekordów na części giełd cieszy posiadaczy akcji. Nie brakuje jednak obaw o najbliższą przyszłość. Do końca roku nic złego stać się nie powinno. Ale wkrótce trzeba liczyć się z korektą.

Świetna koniunktura, panująca w drugiej połowie roku na sporej części giełd, w tym także greckiej, może być zaskakująca nawet dla największych optymistów. Wypada jednak wciąż zachowywać czujność, bowiem zyski nie są dane raz na zawsze. Indeksy biją rekordy, ale droga na szczytach bywa wyboista. Zachowanie się kursów akcji części spółek jest coraz bardziej kapryśne, a to może być sygnałem zbliżającego się przesilenia.

Powodów nie brakuje. Po długiem marszu w górę korekta byłaby rzeczą naturalną. Amerykański problem z klifem fiskalnym wciąż martwi. Perspektywy globalnej, a w szczególności europejskiej gospodarki są kiepskie. Na horyzoncie pojawił się nowy strach, sygnalizowany w pohukiwaniach byłego i być może przyszłego premiera Włoch, Silvio Berlusconiego. Wszystkie te czynniki zdają się mieć praktyczny wymiar już od kilku dni. W czwartek euforii na europejskich parkietach nie było widać.

Indeks naszych największych spółek czwartkową sesję rozpoczął od niezbyt przyjemnego dla byków spadku o prawie 0,6 proc. Na szczęście z upływem czasu marzenie o porodzie do widzianego dzień wcześniej poziomu 2600 punktów okazało się silniejsze niż obawy. Niemal w samo południe indeks znów powrócił w jego bliskie okolice, na chwilę wychodząc nieznacznie nad kreskę.

Początkowo niemal cała stawka naszych blue chips notowana była poniżej poziomów środowego zamknięcia. Dość szybko jednak sytuacja zaczęła się różnicować. Liderem wzrostów były niezbyt znaczące dla indeksu akcje Boryszewa, które szły w górę momentami o 3,6 proc. (tak duże wahania to w dużej mierze efekt ich groszowej wartości). Bykom najbardziej pomagały akcje największych banków. Papiery Pekao szły wczesnym popołudniem w górę o niemal 2 proc., walory PKO i Banku Handlowego rosły po prawie 1 proc. Ponad 1,5 proc. zyskiwały także walory Bogdanki.

Na szerokim rynku uwagę zwracał przede wszystkim przekraczający 9 proc. skok notowań Idea TFI, mimo informacji, że Komisja Nadzoru Finansowego bada prawidłowość procesu inwestycyjnego tego towarzystwa. Spore emocje przeżywali także posiadacze akcji Agrotonu. Po silnej przecenie, trwającej od początku października i kilkudniowej stabilizacji w okolicy 8,5 zł, walory poszły w górę o ponad 10 proc. Można się domyślać, że wkrótce pojawią się nowe informacje dotyczące CEDC. Walory tej spółki rosły w czwartek o ponad 7 proc., a w ostatnich dniach zwyżkowały łącznie o ponad 20 proc. Sprzedaż alkoholu okazuje się biznesem wcale nie tak pewnym i zyskownym, jakby się wydawało. Potwierdza to casus firmy Sobieski, w przypadku której handel akcjami został zwieszony (kilkanaście dni temu taki sam los spotkał walory CEDC).

Na głównych giełdach europejskich po słabym starcie notowań bykom także udało się odrobić straty. Po osiągnięciu tego celu, od południa niewiele się działo. Indeks we Frankfurcie robił wrażenie, jakby handel został wstrzymany, CAC40 rósł o 0,2 proc., a londyński FTSE zwyżkował o 0,1 proc. Na pozostałych parkietach nie było wiele lepiej. Za wyjątkiem Sofii i Tallina, zmiany indeksów nie przekraczały 0,5 proc. Niewielkie, sięgające 0,1 proc. spadki na otwarciu handlu na Wall Street wpłynęły nieznacznie na pogorszenie się nastrojów na naszym kontynencie.

Na półtorej godziny przed końcem sesji WIG20 tracił 0,4 proc., WIG spadał o 0,5 proc., mWIG40 o 0,85 proc., a sWIG80 o 1,3 proc. Obroty wynosiły 730 mln zł.

Roman Przasnyski