Wtorek był kolejnym dniem wykupu własnego długu przez Grecję. Dodatkowo wieczorem holenderski parlament potwierdził zgodę na uruchomienie kolejnego etapu pomocy dla Aten.

Ten europejski optymizm zupełnie odciągnął uwagę od rosnącego ryzyka pojawienia się klifu fiskalnego w USA. Na rynku giełdowym nie było może widać zbyt silnej fali zakupów: DAX pozostał bez zmian, FTSE100 spadł o -0.04%, a CAC40 wzrósł o +0.39%.

Rynkowy optymizm widoczny był głównie na rynku walutowym. Tu byki przepchnęły EURUSD na ponad 1.31. Oprócz EUR wzrosła również wartość jena, dolara australijskiego i nowozelandzkiego. Wzrost akceptacji ryzyka oraz generalny optymizm wokół Grecji może być jednak złudny.

Po pierwsze politycy europejscy nawet wczoraj udowodnili, że nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o ich zdolności do konsensusu. Ministrowie finansów 27 krajów UE ponownie nie osiągnęli porozumienia w sprawie wspólnego nadzoru bankowego (kolejne spotkanie ma się odbyć 12 grudnia).

Po drugie za miesiąc gospodarka światowa może zderzyć się z amerykańskim klifem fiskalnym. Gwałtowne cięcie wydatków i wzrost podatków wpłynie hamująco nie tylko na amerykańskich konsumentów. Nawet w przypadku konsensusu politycznego powinniśmy się liczyć z dużymi problemami. Stąd aprecjacja EURUSD powyżej 1.31 może być interesującym poziomem wejścia na rynek dla sceptycznie nastawionych inwestorów.

Dziś koniecznie należy zwrócić uwagę na publikację amerykańskich zamówień w przemyśle oraz wskaźników ISM dla branż poza przemysłowych (16.00). Dane te pozwolą lepiej ocenić kondycję amerykańskiej gospodarki w świetle słabej poniedziałkowej publikacji przemysłowego ISM.

Maciej Jędrzejak