W poniedziałek rano euro kosztowało 4,12 zł, dolar 3,18 zł, a frank 3,42 zł.
Analityk TMS Brokers Bartosz Sawicki powiedział PAP, że złoty nadal pozostaje silny względem innych walut. "Złoty rozpoczął tydzień od umocnienia. Najbliższe godziny powinny upływać pod znakiem względnego spokoju na rynku walutowym" - stwierdził.
Dodał, że obecny poziom złotego do euro to dobry prognostyk na kolejne dni. "Wydaje się, że ta niepewność związana z Grecją ciążyła złotemu i wraz z wyjaśnieniem tej sprawy złoty będzie mógł zanotować umocnienie, czyli zejść poniżej poziomu 4,10 zł za euro. Uważam jednak, że będzie to impuls krótkotrwały" - podkreślił.
Dodał, że wiele wskazuje na to, że złoty jeszcze przed końcem bieżącego roku lub na początku 2013 r. może zejść trwale poniżej tego poziomu. "Na razie jednak zejście poniżej 4,10 zł za euro będzie chwilowe" - dodał.
Podobnego zdania jest analityk Raiffeisen Bank Polska Tomasz Regulski. "Naszym zdaniem przestrzeń do dalszego umocnienia polskiej waluty jest już ograniczona" - ocenił.
Dodał, że bariera 4,10 zł za euro może zostać naruszona, ale "nie spodziewamy się trwałego zejścia poniżej tego poziomu". "Nie spodziewam się również większego osłabienia złotego" - wskazał.
W poniedziałek zastępca prezesa EBC Vitor Constancio powiedział, że oczekuje on, iż rządy państw strefy euro dojdą do porozumienia w sprawie Grecji i zgodzę na kolejną transzę pomocy dla tego kraju. Constancio podkreślił jednocześnie, że EBC jest przeciwny restrukturyzacji greckiego zadłużenia pozostającego w rękach publicznych.
W Brukseli w poniedziałek rozpoczęło się posiedzenie ministrów finansów strefy euro w sprawie pomocy dla Grecji. W spotkaniu biorą też udział szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde oraz szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi. Oczekuje się, że zapadnie na nim ostateczna decyzja w sprawie wypłaty transzy pomocy w wysokości 31,5 mld euro.
Dyskutowane będą również dalsze koncesje warunków, na jakich Grecja otrzymuje pomoc finansową. Oczekuje się, że grecki dług do PKB osiągnie w przyszłym roku poziom 190 proc. i zacznie potem spadać, jest jednak mało prawdopodobne, że uda się sprowadzić greckie zadłużenie do poziomu 120 proc. PKB w 2020 roku, do czego Grecja jest obecnie zobowiązana przez międzynarodowych kredytodawców.
Aby ułatwić Grecji zadanie, rozważa się szereg opcji, w tym obniżenie oprocentowania już udzielonych temu krajowi pożyczek, rezygnację z zysków na greckich obligacjach, które są w posiadaniu EBC, lub nawet restrukturyzację pozostających w rękach publicznych greckich obligacji, temu ostatniemu rozwiązaniu sprzeciwiają się jednak Niemcy.