Po wczorajszej aukcji obligacji Ministerstwo Finansów sfinansowało już 10 proc. potrzeb pożyczkowych na przyszły rok
Po wczorajszej aukcji obligacji Ministerstwo Finansów sfinansowało już 10 proc. potrzeb pożyczkowych na przyszły rok
Nabywców znalazły dwu- i pięcioletnie obligacje za 7,8 mld zł, choć maksymalny pułap oferty wynosił 9 mld zł. Ministerstwo wolało jednak sprzedać mniej, ale po korzystnych cenach. Dowód: rekordowo niska rentowność papierów dwuletnich osiągnięta na przetargu – 3,856 proc.
Gdyby resort finansów chciał, mógłby sprzedać pełną pulę, ponieważ popyt był wystarczająco duży – ponad 10 mld zł. Ale w porównaniu z wcześniej organizowanymi aukcjami zainteresowanie inwestorów było mniejsze. Wojciech Kowalczyk, wiceminister finansów odpowiedzialny za dług, tłumaczył wczoraj dziennikarzom, że to efekt strategii „poczekamy – zobaczymy” – inwestorzy postanowili poczekać na pierwszą obniżkę stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. W cenach obligacji jest spadek stóp NBP o 100 – 125 pkt baz. Rynek bacznie analizuje sygnały z RPP – i nieco się zawiódł brakiem decyzji o obniżce na październikowym posiedzeniu. Stąd ograniczone zaufanie do rady – jeśli obniżki nie będzie także w listopadzie, to kupowanie obligacji przy tak niskich rentownościach staje się ryzykowne. Wtedy bowiem scenariusz, w którym stopa referencyjna NBP spada do 3,5 proc., staje się mniej prawdopodobny.
Jeśli jednak decyzja o obniżce zapadnie, to, zdaniem wiceministra, na obligacje znów będzie duży popyt. Dlatego plan, według którego resort sfinansuje jeszcze w tym roku 20 proc. przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych, na razie nie jest zagrożony. Tym bardziej że po wczorajszej sprzedaży obligacji Ministerstwo Finansów ma zapewnione finansowanie 10 proc. tych potrzeb ocenianych w sumie na 145 mld zł.
Dla Tomasza Kaczora, dilera rynku długu w PKO BP, ministerstwo nie powinno traktować wyników wczorajszej aukcji jak swojej porażki.
– MF sprzedało obligacje dziesięcioletnie za ponad 5 mld zł. To bardzo dobry wynik jak na papiery o tak długim terminie zapadalności. Widać, że zagranica nie boi się tych wyśrubowanych poziomów rentowności i nadal kupuje. A przed przetargiem nie było to takie pewne – mówi.
Jednocześnie ostrzega, że rynek może przeszacowywać skalę tych obniżek.
– My uważamy, że w tym cyklu czekają nas trzy obniżki po 25 pkt baz. – w listopadzie, w styczniu i w marcu. W takim scenariuszu nie ma już zbyt dużo miejsca na dalsze spadki rentowności – zauważa Tomasz Kaczor.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama