Początek nowego tygodnia przynosi umiarkowane wzrosty na notowaniach eurodolara, mieszczące się jednak w ramach 3-sesyjnej konsolidacji powyżej wsparcia na 1,2320 USD.

Ruch ten odbywa się pomimo weekendowych doniesień, iż Grecja może potrzebować dodatkowych 2,5 mld EUR oszczędności, aby wypełnić swoje zobowiązania wobec międzynarodowych pożyczkodawców (informacja Der Spiegel). Dodatkowo sobotni Le NouvelObservateur donosi, iż Niemcy nie mogą porozumieć się z Francją ws. ewentualnego nowego planu pomocy dla Grecji.

Powraca tutaj wielokrotnie przytaczana zależność, iż nie wszystkie działania podejmowane przez kanclerz Angelę Merkel są również popierane przez jej krajowe ugrupowanie. Sprzeciw niemieckiego parlamentu oznacza, iż Niemcy obawiają się, że kolejne odraczanie terminów ws. Grecji istotnie zwiększy koszty ratowania tego kraju. W podobnym tonie wypowiedział się niemiecki minister finansów, Wolfgang Schaeuble, który w weekend powiedział, iż „istnieją ograniczenia co do pomocy dla Grecji i kraj ten nie powinien oczekiwać, że otrzyma kolejną pomoc”.

W dalszym ciągu krążymy więc wokół greckiego patu związanego z umiarkowaną chęcią wprowadzania reform i obaw ich następstw. Hellada w dalszym ciągu lawiruje pomiędzy realizacją krótkoterminowych zobowiązań licząc na „poluzowanie”warunków pomocowych. Warto choćby przypomnieć, iż w minionym miesiącu do dymisji podał się tamtejszy minister pracy, który miał być odpowiedzialny za głębokie reformy w prawie pracy. Wedle nieoficjalnych doniesień powodem odejścia był fakt, iż nie minister nie godził na się tak drastyczne cięcia, które w jego ocenie mogłyby wprowadzić segment ten w stan długoletniej stagnacji.

Z drugiej strony, pomimo, pozornie twardego stanowiska Niemiec dopiero szerokie zanegowanie ustaleń pomocowych przez Grecję mogłoby doprowadzić do nawrotu tematu Grexit na rynek. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się próba przeforsowania przez A. Samarasa przedłużenia terminów realizacji reform o dodatkowe 2 lata. Wniosek ten najprawdopodobniej padnie podczas piątkowego spotkania na linii Samaras – Merkel (oraz dzień później Samaras – Hollande), dlatego też kanclerz Niemiec oraz prezydent Francji spotkają się dzień wcześniej (czwartek), aby uzgodnić wspólne stanowisko w tej sprawie.

Powyższe doniesienia nie stanowią jednak pozytywnego impulsu dla rynków, a wskazują jedynie na możliwą dalszą eskalację powracającego problemu greckiego. Tym co powstrzymuje inwestorów przed dalszą wyprzedażą wspólnej waluty na rynku jest kwestia ewentualnego podjęcia „niestandardowych programów” przez EBC. Wedle doniesień niemieckich mediów (ponownie Der Spiegel) tajemniczym programem, który wystarczy, aby powrócić zaufanie do rynków, może wcale nie być ponowne zainicjowanie SMP.

Niepotwierdzone przez EBC weekendowe doniesienia mówią o możliwym ustanowieniu progu wysokości spreadu pomiędzy długiem krajów peryferyjnych, a bundami powyżej, którego EBC odkupowałby takie papiery. Z jednej strony stanowiłoby to potencjalny „straszak” przed wyprzedażą obligacji np. Hiszpanii czy Włoch. Z drugiej strony, od połowy lipca obserwujemy konsekwentny wzrost rentowności niemieckich, 10-letnich papierów benchmarkowych wskazując, iż inwestorzy negatywnie odnoszą się do jakiekolwiek włączenia Niemiec w strukturę programu interwencji.Wydaje się, że aktualnie prognozowany program mógłby stanowić „opcję stabilizującą” dla rynków nawet bez bezpośredniego wejścia na rynek EBC.

Najprawdopodobniej idea ta napotka jednak opór ze strony niemieckich jastrzębi, gdzie przytaczany już niemiecki minister finansów podczas innego wywiadu w weekend potwierdził poprzednie stanowisko, iż mandat EBC nie obejmuje finansowania państw, a więc bezpośredniego skupowania ich długu. Stanowisko to wydaje się w pełni uzasadnione ponieważ grozi względną stabilizacją rynku długu i w konsekwencji zmniejszania presji na reformy wśród decydentów krajów peryferyjnych, a należy zaznaczyć, iż jedynie programy reform i długoterminowe strukturalne zbilansowanie budżetów stanowić może ewentualną drogę powrotu do wzrostów w Europie.

Wśród kluczowym wydarzeń tygodnia (poza ww. spotkaniami euro-decydentów) bez wątpienia wymienić należy środową publikacje minutes (protokołu) z sierpniowego posiedzenia FOMC. Wśród czynników utrzymujących aktualną wycenę ryzykownych aktywów na rynkach najważniejszym zdają się nadzieje za rychłe zainicjowanie trzeciej rundy luzowania ilościowego przez FED. Inwestorzy wyczekiwać będą informacji, czy podczas poprzedniego posiedzenia miała miejsce dyskusja w tym zakresie ponieważ wrześniowe posiedzenie FOMC będzie nieformalnie ostatnim na którym taka decyzja może zapaść bez wzbudzania zarzutów o jej polityczną wymowę (w listopadzie będziemy świadkami wyborów prezydenckich w USA).

Z rynkowego punktu widzenia poniedziałek najprawdopodobniej nie przyniesie znaczącego impulsu dla rynku. Brak wiążących publikacji makroekonomicznych przy aukcjach długu krajów nie stanowiących obecnie czynniku ryzyka (Holandia, USA, Francja) nie powinny spowodować nagłych przepływów pieniężnych. Pomimo, iż we wtorek będziemy świadkami publikacji makro ze Stanów Zjednoczonych to dopiero środowe zapiski FED’u stanowić będą wymierny impuls dla inwestorów. Z technicznego punktu widzenia wsparcie na poziomie 1,2320 USD stanowi jak dotąd poziom aktywacji zleceń kupujących. Ponadto jego wyłamanie wiązałoby się z naruszeniem 3-tygodniowej linii trendu wzrostowego, co dodatkowo potwierdza jego istotność w ujęciu intra-sesyjnym.

Konrad Ryczko