Optymizmu po szczycie UE nie starczyło nawet na tydzień. Rentowność hiszpańskich oraz włoskich obligacji istotnie zwyżkuje, a kurs EUR/USD spadł do najniższego od dwóch lat poziomu. Na rynku dominuje marazm, a to w ostatnich dniach sprzyjało deprecjacji euro

W trakcie azjatyckiej części sesji poznaliśmy pierwszą publikację z serii danych dotyczących chińskiej gospodarki. Dynamika inflacji CPI wyniosła w czerwcu 2,2 proc. r/r (2,3 proc. prog). Przedtem, weekendowe spotkanie Merkel-Hollande przyniosło wiele zapewnień o przyjaźni francusko-niemieckiej jako kluczu do przetrwania strefy euro. Dziś odbędzie się spotkanie ministrów finansów krajów strefy euro, ale inwestorzy nie spodziewają się, że wniesie ono coś istotnego w kwestii unii bankowej i fiskalnej. Widać to w wycenach obligacji, z których zachowania wnioskować można, że z fali optymizmu po szczycie UE nie zostało w zasadzie nic. Rentowność hiszpańskich 10-latek powróciła powyżej 7 proc., a włoskich ponad 6 proc. Pesymizm inwestorów bierze się z dosyć zachowawczej polityki EBC oraz faktu, że ustalenia szczytu UE na razie nie przełożyły się na realne działania.

Obecny tydzień nie obfituje w odczyty danych makroekonomicznych w USA oraz strefie euro, więc uwaga uczestników rynku będzie się koncentrować na publikacjach wskaźników gospodarczych w Chinach oraz kwartalnych wynikach amerykańskich spółek. W środę natomiast opublikowany zostanie protokół z ostatniego posiedzenia FOMC.

Jeszcze w piątek udało się naruszyć czerwcowe minimum 1,2287 USD na rynku EUR/USD, a najniższy poziom zanotowano podczas azjatyckiej części poniedziałkowej sesji przy 1,2256 USD. Ruch ten nie zdołał stworzyć impulsu do dalszej przeceny euro, gdyż w kolejnych godzinach utrzymała się wąska konsolidacja wokół 1,2290 USD. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w ubiegłą środę i piątek, gdy brak bodźców do wzrostów ostatecznie skutkował deprecjacją euro. Z technicznego punktu widzenia, padł sygnał do dalszych spadków i aktualnym poziomem docelowym jest 1,2150 USD. W sytuacji silnie rosnących rentowności obligacji hiszpańskich czy włoskich i pogorszenia sentymentu na rynku akcyjnym ciężko oczekiwać odwrócenia trendu. O krótkoterminowym odwróceniu tendencji będzie można mówić przy ewentualnym przebiciu od dołu 1,2365 USD.

Otwarcie poniedziałkowej sesji za oceanem nie przynosi poprawy nastrojów, gdyż indeks S&P 500 zniżkuje do 1350 pkt po godzinie 16. W ramach miesięcznego kanału wzrostowego możliwa jest zniżka do 1325-1335 pkt, przy czym należy pamiętać że kluczowe średnioterminowe wsparcie znajduje się przy poziomie 1303-1307 pkt, więc z ewentualnego spadku o kolejne ok. 25 pkt nie należy wyciągać daleko idących wniosków. W najbliższym czasie rynek może być podatny na dużą liczbę krótkoterminowych impulsów związanych z sezonem wyników kwartalnych w USA.

Na krajowym rynku poprzedni tydzień w przypadku indeksu WIG20 zakończył się poniżej 2276 pkt, co stworzyło negatywny sygnał, którego realizacja przybiera na sile podczas poniedziałkowej sesji. Na razie jest to powrót do konsolidacji, w ramach którego możliwy jest spadek do 2220 pkt lub 2208 pkt. Dopiero wyjście poniżej tych poziomów potwierdziłoby, że mamy do czynienia z silnym średnioterminowym sygnałem sprzedaży. Sytuacja nie napawa optymizmem, ale ze zdecydowanymi wnioskami należy jeszcze poczekać.

Nieco lepiej radzi sobie złoty, gdzie w przypadku EUR/PLN został w międzyczasie zrealizowany zasięg z formacji odwróconej głowy z ramionami (linia szyi 4,2240 PLN), w ramach którego kurs zwyżkował do 4,2560 PLN. Część strat została już odrobiona i po godzinie 16 za euro płacono ok. 4,2315 PLN.

Sebastian Trojanowski