Wczoraj na rynkach wielu towarów dominowała strona popytowa – wśród nielicznych przecenionych towarów znalazły się kukurydza i pszenica, a także niektóre soft commodities. Ostatecznie wartość indeksu CRB wzrosła o symboliczne 0,04%, nie przekraczając poziomu 271 pkt.

Wśród liderów wzrostów znalazła się wczoraj amerykańska ropa naftowa typu West Texas Intermediate. Kontrakty na ten surowiec podrożały o niemal 3 proc., odbijając się w górę od poziomu wsparcia w okolicach 81 USD za baryłkę.

OPEC: siły popytu i podaży na rynku ropy będą się wyrównywać

We wtorek pojawił się comiesięczny raport OPEC, w którym podano, że produkcja ropy naftowej w maju w krajach OPEC wyniosła średnio 31,58 mln baryłek dziennie. Jest to wprawdzie o 58 tys. baryłek mniej niż w kwietniu br., jednak i tak o 1,58 mln baryłek więcej niż wynosi teoretyczny limit produkcji (30 mln baryłek dziennie).

Jak szacują przedstawiciele kartelu, w kolejnych miesiącach produkcja ropy naftowej w OPEC ma się systematycznie zmniejszać. Irański gubernator OPEC, Muhamed Ali Khatibi, zaznaczył, że nie ma potrzeby, aby zwiększyć oficjalny limit produkcji ropy w krajach kartelu – lecz raczej należy dążyć do tego, aby produkcja się zmniejszyła i zmieściła w dotychczasowym limicie. Zresztą, mniejsze wydobycie ropy naftowej w kolejnych miesiącach byłoby uzasadnione i sprzyjałoby wyrównaniu się sił podaży i popytu na rynku tego surowca. Obecnie produkcja ropy jest bowiem duża w stosunku do popytu, nadwerężonego spowolnieniem w światowej gospodarce.

Presja na ograniczenie produkcji ropy

Jak podano w raporcie OPEC, w maju Arabia Saudyjska obniżyła produkcję do 9,8 mln baryłek dziennie z 10,2 mln baryłek w kwietniu br. Jednak według przedstawicieli niektórych krajów kartelu, spadek wydobycia powinien być wyraźniejszy.

Dziś rozpoczyna się dwudniowe spotkanie przedstawicieli krajów OPEC w Wiedniu. Można się spodziewać, że temat ograniczenia produkcji ropy będzie na nim szeroko omawiany. Wenezuelski minister ds. ropy naftowej zapowiedział, że konieczne jest wywarcie presji na tych krajach kartelu, które obecnie przekraczają limit produkcji po to, aby cena ropy naftowej na rynku przestała spadać lub nawet delikatnie wzrosła. O ile bowiem Arabii Saudyjskiej dwucyfrowa cena baryłki ropy Brent nie przeszkadza, to w przypadku niektórych krajów OPEC koszty wydobycia są wyższe i dopiero ceny baryłki ropy Brent przekraczające 100 USD stanowią granicę opłacalności wydobycia.

Z punktu widzenia relacji wielkości popytu i podaży, wzrost cen ropy jest jednak mało prawdopodobny. Szacowana wielkość popytu na ropę z krajów OPEC w drugiej połowie bieżącego roku to 30,74 mln baryłek dziennie. Aby zapobiec wzrostowi zapasów tego surowca, OPEC musiałby więc ograniczyć wydobycie o niemal milion baryłek dziennie, a żeby ceny ropy mogły odrobić część strat, to wydobycie musiałoby być jeszcze mniejsze.

Póki co na wykresie amerykańskiej ropy naftowej typu WTI stronie popytowej brakuje siły do kontynuacji wczorajszych wzrostów. O ile spotkanie krajów OPEC nie zaowocuje zaskakującymi wnioskami, to można się spodziewać kolejnego testu okolic 81 USD za baryłkę jako wsparcia.

Dorota Sierakowska