Poprawę nastrojów jaką w mniejszym lub większym stopniu odnotowaliśmy na różnych rynkach zawdzięczamy głównie bankom centralnym. Po bardzo słabym maju rynki zaczęły spoglądać w kierunku, który w ostatnich latach był najbardziej niezawodny.
Nadzieje na wsparcie ze strony banków centralnych zostały spełnione przez Bank Chin – obniżono tam stopy procentowe o 25 bp, podobnie jak dwa dni wcześniej w Australii. Z Fed i EBC dotarł niespójny sygnał. Wiceprezes Fed dała w środę inwestorom nadzieję na większą ekspansję monetarną i jej wypowiedzi wprawiły Wall Street w stan euforii, co przełożyło się też na umocnienie złotego.
Po decyzji Banku Chin akcje drożały jeszcze bardziej, a euro zyskiwało do dolara. Jednak szef Fed nie podtrzymał rynkowych nadziei, nie odnosząc się bezpośrednio do działań, które mógłby podjąć Fed. W efekcie balon oczekiwań zaczął tracić powietrze, a o słabszym końcu tygodnia przesądziła decyzja agencji Fitch, która obniżyła rating Hiszpanii.
Wracając do rynku złotego nie sposób odnieść się do tego, co wydarzyło się w Boże Ciało. Po komentarzach Jannet Yellen i decyzji Banku Chin złoty zyskiwał wraz z poprawą sytuacji na rynkach globalnych, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Jednak w czwartek przy nieobecności inwestorów z Warszawy kurs EURPLN był w pewnym momencie poniżej 4,23, tj. ponad 18 groszy niżej niż jeszcze w poniedziałek. Nie po raz pierwszy mamy zatem sytuację, kiedy dzień wolny w Warszawie przy działającym Londynie oznacza bardzo duży ruch na rynku złotego. Tak duży ruch nie miał uzasadnienia ani fundamentalnego, ani technicznego i w piątek został skorygowany.
W cieniu tych wydarzeń mieliśmy decyzję RPP, która wpływu na notowania nie miała. Rada nie zmieniła poziomu stóp, nieco łagodząc retorykę. Naszym zdaniem ostatni miesiąc potwierdził, iż podwyżka stóp nie była potrzebna, a zarazem była mocno ryzykowna. W obecnych okolicznościach należałoby raczej zastanawiać się nad obniżkami. Oczekujemy jednak, iż Rada nie będzie zmieniać poziomu stóp nawet do końca roku o ile na rynku nie dojdzie do załamania (które przełożyłoby się na pogłębienie recesji w Europie Zachodniej i spowolnienia w Polsce).
Banki centralne pomogły nieco rynkom w tym tygodniu i być może nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Obniżka stóp w strefie euro w lipcu jest realna, Fed przedłuży też zapewne operację twist (amerykański bank centralny zastępuje w swoim portfelu krótkoterminowe obligacje długoterminowymi, co ma pomóc obniżać rynkowe stopy procentowe). Jednak banki centralne nie są w stanie same doprowadzić do uspokojenia sytuacji na rynkach i przyspieszenia wzrostu na świecie.
Tymczasem problemy hiszpańskiego sektora bankowego w połączeniu z brakiem planu działań europejskich polityków to zapowiedź kolejnych rynkowych turbulencji. Do tego dochodzi jeszcze wielka niewiadoma związana z ryzykiem greckich wyborów (17 czerwca). To wszystko nakazuje podchodzić do umocnienia złotego z dużą ostrożnością. W piątek o godzinie 14.00 kurs EURPLN wynosił 4,2960, USDPLN 3,4475, CHFPLN 3,5770, zaś GBPPLN 5,3195.