Gdy w sierpniu dolar był najsłabszy od dwóch lat wobec złotego, w USA trwała już dyskusja czy nadszedł zmierzch amerykańskiej waluty. Zwłaszcza, że zaufanie do papierowego pieniądza zaczęło bardzo spadać.

Dolar zaczął rok 2020 jako dość mocny, a stał się bardzo mocny, gdy zaczęły się zawirowania związane z pandemią. Teraz ta premia za pandemię została wymazana.

W marcu kurs dolara napędzały obawy o płynność dolara. Później kurs nie był już windowany poprzez transakcje SPOT. Natomiast Fed prowadził bardzo ekspansywną politykę, a poprzez swoje działania upewnił się, że nie ma zagrożeń związanych z tym, że dolarów brakuje na rynku.

Dolar osłabił się wobec euro, z końcem sierpnia przyjmując na parze EUR/USD wartość 1,18. Nieco wcześniej, bo 19 sierpnia za dolara trzeba było płacić 3,67 zł, a więc najmniej od dwóch lat (w kolejnych dniach kurs ten oscylował wokół poziomu 3,70 zł).

Pojawiły się obawy, że to co robi Fed w połączeniu z Kongresem i Białym Domem, doprowadzając do gigantycznego deficytu (finansowanego przez bank centralny USA), to już krok za daleko i jest to zbyt duży cios w wiarygodność dolara.

- To są teorie dość odważne bo jak dotąd nie widać konkurencji dla dolara, jednak brak zaufania do pieniądza papierowego stał się bardzo widoczny – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Ta sytuacja tworzy presję na przecenę dolara.

Istotne dla amerykańskiej waluty mogą okazać się wybory prezydenckie, jeżeli przegra je D.Trump, a to dlatego, że Demokraci chcą zwiększyć program pomocowy dla gospodarki, zwiększając tym samym deficyt USA, który i tak jest już największy od czasów II wojny światowej.

Można oceniać, że jest dużo miejsca na przecenę dolara, a jednak kłopoty ma też europejska gospodarka, dlatego kurs na parze EUR/USD prawdopodobnie nie ulegnie istotnej zmianie w tym roku.