Epidemia koronawirusa namieszała przy wyborze nowego prezesa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Z końcem maja mieliśmy poznać następcę kończącego na początku lipca drugą kadencję na tym stanowisku Brytyjczyka Sumy Chakrabartiego. Wybory przesunięto jednak na jesień. Unia Europejska miała wyłonić jednego, wspólnego kandydata, bo zgodnie z międzynarodowymi porozumieniami to Stary Kontynent wskazuje, kto będzie szefował EBOR.
Być może jesienią nastąpi powrót do tego planu, a jeśli nie, to 71 udziałowców banku będzie wybierało z trzech zgłoszonych kandydatur. Ze strony internetowej EBOR można się dowiedzieć, że jako pierwszy swoje CV złożył nasz minister finansów Tadeusz Kościński. Jego rywalami są były minister finansów Włoch Pier Carlo Padoan i dyrektor generalna skarbu Francji, która odpowiada za zarządzaniem długiem, Odile Renaud Basso. Nasi informatorzy znający przebieg wyboru szefa londyńskiego banku wskazują, że 70-letni Padoan w wyścigu o czteroletnią kadencję prezesa miał od początku najmniejsze szanse, a faworytką jest obecnie Francuzka.
– Polaka popierają Grupa Wyszehradzka i kraje bałtyckie. Być może oddadzą na nas głos także Brytyjczycy z racji pochodzenia Kościńskiego, ale wiele wskazuje, że nie możemy już liczyć na USA – twierdzi nasze źródło. Takie kalkulacje miałyby jednak sens, gdyby w październiku okazało się, że UE nie wyłoniła jednej osoby na prezesa EBOR. W przypadku decyzji, że Unia wraca do takiego rozstrzygnięcia, pozostałe dwie osoby, które nie uzyskają akceptacji, wycofują się z gry. Informatorzy DGP twierdzą, że Odile Renaud-Basso jest na chwilę obecną przesądzona. Chociaż w resorcie finansów usłyszeliśmy też, że gdyby faktycznie tak było, to Francuzi nalegaliby na wybór szefa banku jak najszybciej.
– W sumie nie ma żadnych przeszkód, aby już teraz powiedzieć „sprawdzam” i przekonać się, kto wygra. Gdyby Emmanuel Macron był pewny swego, na pewno dążyłby do takiego rozstrzygnięcia – podkreśla nasz rozmówca. Tyle że wciąż istotne jest, aby osiągnąć konsensus w ramach UE. Przez jakiś czas trwały spekulacje, że wystawiamy kandydata w wyścigu o najważniejsze stanowisko w EBOR, ale to zasłona dymna, bo liczymy na takie, które będzie łatwiej osiągnąć, czyli wiceprezesa. Tyle że to także nieaktualne, a dodatkowo Tadeusz Kościński nie był zainteresowany takim fotelem.
– Rozdania w międzynarodowych instytucjach finansowych to gra polityczna na najwyższym szczeblu. Mniejsze znaczenie mają doświadczenie, przebieg kariery, a bardziej liczy się, czy masz niemiecki albo francuski paszport – podkreśla nasz rozmówca i zwraca uwagę, że objęcie danego stanowiska to bardziej efekt siły przebicia kraju, a nie samego kandydata i jako przykład podaje Marka Belkę, który CV do wygrania konkursu na prezesa EBOR w 2016 r. miał idealne, a jednak zdobył znikome poparcie udziałowców banku.