Ropa w USA tanieje i jest wyceniana najniżej od 2003 r. Obawy o wpływ pandemii koronawirusa na globalną gospodarkę są coraz większe, a podaż ropy naftowej coraz wyższa - informują maklerzy.

Baryłka ropy WTI w dostawach na kwiecień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 26,44 USD, po zniżce ceny o 1,86 proc. Wcześniej surowiec taniał o 2,8 proc. do 26,20 USD/b.

Ropa Brent w dostawach na maj na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie jest wyceniana po 28,49 USD za baryłkę, niżej o 0,84 proc.

Pomimo, że rządy i banki centralne na całym świecie podejmują bezprecedensowe działania, aby wesprzeć gospodarki ponoszące straty z powodu ograniczeń w przemieszczaniu się ludzi, zamykania fabryk, szkół, kin i odwoływania imprez masowych, to na razie nie widać większego wpływu zastosowanych środków na gospodarki, a ropa naftowa nadal z tego powodu tanieje.

Do tego na rynkach jest coraz więcej ropy, bo Arabia Saudyjska i Rosja w ramach wojny cenowej dążą do zwiększenia dostaw swojego surowca.

"Nie sądzę, żebyśmy już osiągnęli +szczytowy punkt+ dewastacji popytu na ropę" - mówi Stephen Innes, strateg ds. rynków Azji i Pacyfiku w AxiCorp.

Innes ocenia, że cena ropy może spaść nawet do 18-20 USD za baryłkę.

"Jeśli liczba zakażonych koronawirusem na świecie gwałtownie wzrośnie, szczególnie w USA, to mocno wystraszy traderów na rynkach ropy" - dodaje.

W tym tygodniu ropa w USA staniała już o ponad 15 proc.