Dziś główne parkiety akcji mogą odrobić część wczorajszych spadków, spowodowanych doniesieniami o epidemii COVID-19 we Włoszech. Ewentualne wzrosty notowań będą jednak hamowane przez dalsze rozważania dotyczące skutków zachorowań na europejską gospodarkę. WIG20 będzie mieć szczególnie "pod górkę", ponieważ globalne nastroje na rynkach kapitałowych pozostają słabe. W centrum uwagi będzie dziś DAX.

Panika i histeria – tak można w skrócie opisać wczorajszą reakcję rynków akcji na informację o rozprzestrzenianiu się koronawirusa we Włoszech. Główne światowe indeksy, takie jak S&P500, Dow Jones, DAX i CAC40, zniżkowały po 3-4%. Indeks giełdy w Mediolanie pikował w dół o ponad 5,4%. Niechlubnym rekordzistą był natomiast ateński Athex, który stracił aż 8,3%.

Spadki na WIG20 swoim zakresem zbliżone były do giełd zachodnich. Nasz rodzimy indeks akcji blue chips zakończył sesję o 4% niżej. Spadki zatrzymane zostały przez istotną barierę psychologiczną i techniczną - okrągły poziom 2000 pkt. To właśnie on może stanowić dziś istotne wsparcie dla notowań. Mając na uwadze umiarkowane uspokojenie sytuacji na giełdach w Azji i wyższe notowania kontraktów terminowych na amerykańskie i europejskie indeksy, również na GPW może nastąpić odreagowanie. Z pewnością istotne będzie to, jak w ciągu dnia będą kształtować się nastroje na giełdzie we Frankfurcie, gdzie DAX będzie toczyć się walkę o utrzymanie wsparcia na poziomie 13100 pkt. Większość inwestorów zaangażowanych w dostępne na platformie transakcyjnej CMC Markets kontakty CFD na niemiecki indeks oczekuje odbicia od wspomnianego wsparcia – pozycje na wzrost posiada obecnie 57% z nich.

Trudno jednak oczekiwać, aby kwestia wpływu epidemii choroby COVID-19 na gospodarkę europejską nie była dziś przez inwestorów analizowana. Znane są już bowiem gospodarcze skutki choroby w Chinach, gdzie drastycznie spadła sprzedaż, ograniczony został transport, a łańcuch dostaw został przerwany. Widmo podobnych efektów zawisło obecnie nad Europą, co może uderzać w oczekiwania, co do wyników spółek z naszego kontynentu. Na „pierwszej linii ognia" są oczywiście spółki turystyczne i transportowe, jednak zagrożone są również inne branże.

O ile skala wzrostów na kontraktach terminowych na główne indeksy sięgała przed otwarciem rynków 1%, trudno oczekiwać, aby nastroje te zostały w pełni odzwierciedlone na GPW. Większa skala odbicia wymagałaby napływu kapitału zagranicznego, do którego potrzebna jest chęć powrotu do inwestycji w bardziej ryzykowne aktywa. Póki co obserwujemy jednak jedynie odreagowanie paniki, a nie poprawę nastrojów.

Dzisiejsze kalendarium makroekonomiczne nie będzie stanowiło cennego drogowskazu dla inwestorów. Opublikowane już dane na temat niemieckiego PKB w IV kw. 2019 r. były w pełni zbieżne z prognozami (0,3% r/r), a kolejne warte uwagi doniesienia poznamy dopiero po wejściu na rynek Amerykanów. O godz. 16:00 zostanie bowiem opublikowany wskaźnik zaufania konsumentów Conference Board, który pokaże, jak kształtują się obecnie nastroje wśród gospodarstw domowych w USA.

Maciej Leściorz, dyrektor ds. sprzedaży i edukacji w Oddziale CMC Markets w Polsce