Tak złych nastrojów nie było od ostatniego kryzysu finansowego. Gdyby badania PMI przekładały się na rzeczywiste dane, to w sektorze przemysłowym mielibyśmy recesję.
Indeks PMI, który te nastroje ma syntetycznie pokazywać, spadł w październiku do 45,6 pkt. To nie tylko 12. miesiąc z rzędu poniżej 50 pkt – granicy między ekspansją i spadkiem aktywności przemysłu. To też mniej, niż zakładała większość ekonomistów (ok. 48,1 pkt) i najmniej od czerwca 2009 r. Czyli czasów szalejącego kryzysu finansowego, który wepchnął wiele gospodarek w recesję.
– Następuje to w momencie, gdy sytuacja w Europie się stabilizuje, a to, co straszyło firmy wcześniej, też już takie straszne nie jest: ryzyko bezumownego brexitu spadło, a z wojen handlowych coraz częściej docierają do nas sygnały o możliwych porozumieniach – mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Według niego październikowy odczyt może być przereagowaniem: firmy przemysłowe z opóźnieniem mogły zdać sobie sprawę z głębokości spowolnienia u głównych partnerów handlowych. Wcześniej produkowały, by zrealizować zamówienia pozyskane jeszcze w czasie bardzo dobrej koniunktury.
– Teraz, gdy nowych zamówień nie ma albo jest ich znacznie mniej, produkcję trzeba będzie ograniczyć. Z opóźnieniem dopadł nas pesymizm, który w Europie, zwłaszcza w Niemczech, panuje już od co najmniej kilku miesięcy. Może przedsiębiorcy zareagowali zbyt nerwowo, ale pogarszanie się koniunktury jest faktem. To, co źle wpływa na przemysł europejski, ciąży również sektorowi w Polsce – mówi Maliszewski.
To, co źle wpływa na przemysł europejski, ciąży też sektorowi w Polsce
Urszula Kryńska, ekonomistka banku PKO BP, zwraca uwagę, że poziom polskiego indeksu jest nadal wyższy niż w Niemczech (tam PMI wynosi 42,1 pkt), ale spadł właśnie poniżej średniej dla strefy euro (45,9 pkt). Zwraca uwagę na szczegóły badania.
– Słabszy popyt zagraniczny skutkuje spadkiem zaległości produkcyjnych, czemu towarzyszyły wzrost zapasów wyrobów gotowych oraz wyraźnie słabsza aktywność zakupowa. W październiku obniżył się poziom zatrudnienia, a ceny wyrobów gotowych spadły po raz pierwszy od trzech lat – napisała ekonomistka w komentarzu do opublikowanych danych.
Ona też podkreśla, że tak duże pogorszenie nastrojów, jakie nastąpiło w październiku, nie potwierdza się ani w innych badaniach koniunktury, ani w danych publikowanych przez GUS. Bo co prawda produkcja rośnie wolniej – ale jednak rośnie. We wrześniu była o 5,6 proc. większa niż rok wcześniej. Za wypracowanie tego wyniku w dużym stopniu były odpowiedzialne branże eksportowe. Skąd zatem tak słaby PMI? Według Kryńskiej cierpią przede wszystkim firmy należące do globalnych łańcuchów produkcji – a więc takich, które wytwarzają półprodukty wykorzystywane w dalszym procesie. Sytuacja powinna wyglądać lepiej u producentów dóbr finalnych, zwłaszcza konsumpcyjnych. Mimo wszystko, ocenia ekonomistka PKO, odporność polskiego przemysłu, wynikająca m.in. z napływu inwestycji zagranicznych, stopniowo słabnie.