W bieżącym tygodniu nastroje na rynku ropy naftowej są mieszane. Presję sprzedających widać od samego początku tygodnia. Była ona ograniczana na początku tygodnia, po optymizmie, który pojawił się na skutek wyników rozmów amerykańsko-chińskich podczas szczytu G20, a także po decyzji OPEC o przedłużeniu porozumienia naftowego. Jednak już we wtorek notowania ropy naftowej mocno ruszyły w dół, zwiększając prawdopodobieństwo zakończenia bieżącego tygodnia na minusie.

Presja podażowa cały czas jest widoczna na rynku ropy naftowej. W czwartek rano cena ropy WTI w Stanach Zjednoczonych powróciła poniżej poziomu 57 USD za baryłkę, a notowania ropy Brent poruszają się nadal w okolicach 63 USD za baryłkę.

Środowy raport amerykańskiego Departamentu Energii, dotyczący zapasów paliw w Stanach Zjednoczonych, przyniósł niemałe rozczarowanie. Departament podał, że zapasy ropy naftowej w USA w poprzednim tygodniu spadły o 1,1 mln baryłek, co odbiegało od prognoz, zakładających spadek o 2,5 mln baryłek. Odczyt miał niekorzystny wydźwięk także dlatego, że jeszcze dzień wcześniej Amerykański Instytut Paliw szacował, że zapasy spadły aż o 5 milionów baryłek.

Nie pomogły dane dotyczące benzyny i destylatów. W przypadku benzyny, spadek zapasów wyniósł 1,6 mln baryłek i także był mniejszy niż oczekiwane 2,2 mln baryłek. Z kolei zapasy destylatów wzrosły o 1,4 mln baryłek, podczas gdy spodziewano się ich spadku o 1,2 mln baryłek.

Mimo prób poprawy sytuacji przez polityków na rynku ropy naftowej, inwestorzy obawiają się sytuacji gospodarczej na świecie i tego, jak wpłynie ona na popyt na ropę. Ostatnie dane makroekonomiczne rozczarowywały, więc te obawy wydają się uzasadnione. Z kolei w czwartek aktywność inwestorów najprawdopodobniej będzie niewielka w obliczu obchodów Dnia Niepodległości w Stanach Zjednoczonych.