Polska, według Grosse, ma doświadczenie w radzeniu sobie z kryzysem finansowym 2009 roku, co może jej pomóc, gdyby zaszła potrzeba. Przypomina, że nasz kraj był określany jako zielona wyspa, właśnie dlatego, że "zareagowaliśmy stosunkowo dobrze".
Dodaje, że w znaczniej mierze pomógł nam słabo rozwinięty system finansowy. "Nie mieliśmy tych wszystkich bardzo rozwiniętych, zaawansowanych instrumentów, które w teorii miały zabezpieczać, a tak naprawdę przyczyniły się do kolapsu systemu finansowego świata zachodniego" - mówi.
Podkreśla, że naszym atutem jest system narodowego nadzoru "bardzo ostry, nawet restrykcyjny". Uważa, że dzięki temu instytucje finansowe, które funkcjonują w Polsce są bardziej kontrolowane niż w niektórych innych krajach Unii Europejskiej.
Jak twierdzi - jednym z ważniejszych oręży w walce z ewentualnym krachem finansowym jest własna waluta. Przypomina, że w 2009 roku Polsce bardzo pomogło to, że nie byliśmy w strefie euro. "Mieliśmy własną walutę, która mogła się bardzo elastycznie dostosowywać do sytuacji kryzysowej. Nie mieliśmy sztywnego kursu powiązanego z euro czy wynikającego z polityki Europejskiego Banku Centralnego. W związku z tym nasz płynny kurs walutowy absorbował koszty uderzenia kryzysu, a nie polscy obywatele" - tłumaczy.
Dodaje, że w sytuacji kryzysowej bardzo istotne znaczenie ma kondycja budżetu i systemu finansowego. Uważa, że jeżeli Polska chce się przygotowywać na przyszły kryzys, to "powinna mieć zrównoważone finanse publiczne, nadwyżkę finansową w miarę możliwości i ustabilizowany system finansowy”. To znaczy, że np. banki powinny mieć odpowiednie rezerwy na wypadek pogorszenia sytuacji na rynkach. (PAP)