Program QE3 zostanie wygaszony na jesieni, a pierwsza podwyżka stóp procentowych może mieć miejsce już późną wiosną przyszłego roku – takie są główne sygnały, jakie napłynęły wczoraj z FED i doprowadziły do umocnienia się dolara. Program QE3 został zredukowany o 10 mld USD miesięcznie, a tzw. forward guidance wiążący przyszłe decyzje banku centralnego z osiągnięciem stopy bezrobocia na poziomie 6,50 proc. zarzucony na rzecz szerszego spektrum czynników.

Rynek nie dostał jednak nowych argumentów za utrzymaniem niskiego poziomu stóp procentowych przez dłuższy czas. FED wprawdzie obniżył prognozy wzrostu gospodarczego, ale nieznacznie i podkreślił, że sytuacja w II kwartale b.r. powinna być już lepsza, niż w pierwszych trzech miesiącach tego roku. Interesujące są zwłaszcza niższe projekcje dla stopy bezrobocia, co oznaczałoby większą wiarę w to, że sytuacja zacznie się szybciej normalizować. Jednocześnie mediana oczekiwań członków FED, co do podwyżek stóp procentowych wskazuje, że na koniec 2015 r. stopy wyniosą 1 proc. (w grudniu spodziewano się 0,75 proc.), a w 2016 r. 2,25 proc. (wcześniejsza projekcja zakładała 1,75 proc.). Języczkiem uwagi rynków stały się jednak słowa Janet Yellen, które padły podczas konferencji prasowej. Szefowa FED stwierdziła, że pierwsza podwyżka stóp procentowych może mieć miejsce po okresie pół roku od wygaszenia programu QE3. I tu jest pole do różnych interpretacji, które mogą być poruszane w wypowiedziach członków FED w najbliższym czasie. Już jutro głos zabiorą James Bullard, Narayana Kocherlakota i Jeremy Stein. Nie zmienią one jednak długoterminowego nastawienia, które zaczyna coraz wyraźniej faworyzować dolara.

Czy średnioterminowy trend na dolarze ulega właśnie odwróceniu? Odpowiedź na to pytanie może być twierdząca. Wczorajsze informacje z FED to mocny sygnał, że rynki finansowe zaczną coraz bardziej brać pod uwagę rozpoczęcie się cyklu podwyżek stóp procentowych w USA od połowy przyszłego roku, wraz ze wszystkimi konsekwencjami takiego ruchu. Kolejne dane makro, które powinny być lepsze od słabych zimowych odczytów, będą tylko potwierdzać nieuchronność takiego scenariusza. Dzisiaj w kalendarzu mamy cotygodniowe dane z rynku pracy (godz. 13:30), oraz sprzedaż domów na rynku wtórnym i indeks Philly FED (godz. 15:00). W zeszłym tygodniu rynek pracy pozytywnie zaskoczył. Dla rynku ważniejsze mogą jednak okazać się dane z godz. 15:00. Rynek nieruchomości przez srogą zimę mógł nie być w najlepszej kondycji (oczekiwanie 4,60 mln za luty może, zatem okazać się wygórowane). Zagadką może być natomiast odczyt indeksu z Filadelfii – nie powinien być on słabszy niż dane za luty (-6,3 pkt.), ale już oczekiwania na poziomie 3,8 pkt. mogą nie zostać pobite.
Rynki finansowe dostają też nowe argumenty za spadkiem euro. Dzisiaj kanclerz Angela Merkel nie wykluczyła wprowadzenia nowych sankcji na Rosję (co w średnim terminie odbiłoby się też na europejskiej gospodarce, jeżeli Rosjanie zastosowaliby swoją odpowiedź). Najbardziej niepokoi jednak deklaracja rosyjskiego ministra przy ONZ, który wyraził swoje zaniepokojenie sytuacją Rosjan w Estonii. To pokazuje, że retoryka Moskwy względem sąsiadów nadal pozostanie agresywna. Tymczasem Estonia i Łotwa nie tak dawno wstąpiły do strefy euro. Czy, zatem takie zapowiedzi mogą pozostać bez wpływu na notowania wspólnej waluty w długim terminie?

Z kolei na wykresie EUR/USD mieliśmy wczoraj wieczorem potwierdzenie scenariusza zakładającego, że w okolicach 1,3930-66 budowana była formacja szczytu i to być może w średnim terminie. W tym ostatnim przypadku warto zerknąć na budowaną na wykresie tygodniowym formację RGR, gdzie prawe ramię właśnie zostało zakończone przy 1,3966. Na tymże wykresie widać też dzisiejsze naruszenie wsparć na 1,3810-30, w tym długoterminowej, bo 6-letniej linii spadkowej trendu przy 1,3820, której złamanie było szeroko komentowane dwa tygodnie temu. Teraz można by przyjąć, że było to fałszywe naruszenie, co będzie dość istotne w długim terminie.

Marek Rogalski