Od wczorajszego popołudnia eurodolar stabilizuje się między 1,3630 a 1,3675. Uważamy jednak, że to zaledwie przystanek na drodze do dalszych spadków. Silniejszego ruchu powinniśmy doczekać się jednak dopiero w przyszłym, obfitującym w ważne wydarzenia tygodniu.

Od początku sesji azjatyckiej stabilne pozostają również notowania złotego. Kurs EUR/PLN znajduje się na 4,1670, a USD/PLN na 3,0520. Wraz ze spadkami eurodolara, w kolejnych dniach oczekujemy dalszego osłabienia polskiej waluty. Dziś kalendarz danych makroekonomicznych jest bardzo ubogi. Większą uwagę powinny przykuć dane o podaży pieniądza M3 w listopadzie w strefie euro (10:00). W ubiegłym roku wzrost podaży pieniądza wyraźnie spowolnił, konsensusu odnośnie listopada również zakłada niską dynamikę na poziomie 1,5 proc. r/r. Podczas gdy europejska gospodarka powoli zaczyna przyspieszać, niski wzrost akcji kredytowej oraz inflacji pozostawia przestrzeń dla Europejskiego Banku Centralnego do dalszego poluzowania polityki pieniężnej. Dziś również poznamy dynamikę inflacji w Hiszpanii (9:00) i Włoszech (11:00) za grudzień, czyli wskazówki przed przyszłotygodniową publikacją inflacji w całym Eurolandzie. W ostatnich wypowiedziach kluczowi przedstawiciele Rady Prezesów ECB: stojący na czele Banku Mario Draghiego oraz reprezentujący Bundesbank Jens Weidmann dystansowali się od kolejnych obniżek stóp procentowych w strefie euro.

Przełożyło się to na odreagowanie dyferencjału stóp procentowych odzwierciedlanego przez dwuletnie IRS, co wsparło euro. Wspólna waluta korzysta też na mniejszej nadpłynności w sektorze bankowym. Jej kurczenie jest pochodną przedwczesnych spłat pożyczek LTRO i objawia się wzrostem rynkowych stóp procentowych. Mimo że w listopadzie ECB zdecydował się na obniżkę stóp EURIBOR 3M wzrósł od końca października o niemal 10 pb i znajduje się najwyżej od połowy 2012 roku. Istnieje bardzo istotne prawdopodobieństwo, że w grudniu nastąpi ponowny silny spadek inflacji, a publikacje dotyczące podąży pieniądza przypomną o słabości akcji kredytowej. Co więcej, poprawa koniunktury w części krajów zaczyna tracić impet. Taka kombinacja zarysowana danymi z pierwszej części stycznia postawiłaby władze ECB pod ścianą.

Szymon Zajkowski