Dzisiejszy rekord wszech czasów na giełdzie w USA nie oznacza automatycznie wyjścia świata z kryzysu gospodarczego - uważają niektórzy ekonomiści. Wskaźnik Dow Jones osiągnął dziś poziom 14 286 punktów.

Analitycy zwracają uwagę, że na giełdzie panuje optymizm mimo nadal poważnego kryzysu fiskalnego w USA. „Inwestorzy zdali sobie sprawę, że świat się nie skończył i […] dlatego giełdy idą w górę” - powiedział amerykańskiemu radiu NPR Dan Wiener z finansowej firmy Adviser Investments.

Inni ekonomiści sugerują, że giełdzie pomógł nieco amerykański bank centralny. Bank wykupił rządowe długi, inwestorzy dostali pieniądze i wydali je między innymi na zakup akcji. Rekord, choć optymistyczny, nie oznacza jednak końca kryzysu w krajach zachodnich - powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich, Ryszard Petru. „Oczywiście - przyznał - Ameryka jest dużo dalej w procesie wychodzenia z kryzysu niż Europa, natomiast chyba mało kto, nawet z inwestorów, oczekuje, żeby szybko pojawiły się wysokie tempa wzrostu [gospodarczego] w Stanach Zjednoczonych”.

Inni analitycy podkreślają, że wskaźnik Dow Jones pchnęły w górę dobre wyniki sprzedaży detalicznej w Europie oraz ambitne cele gospodarcze rządu Chin.