W czasie środowej sesji utrzymywał się negatywny efekt rozstrzygnięć we Włoszech. Nastrojów nie zdołały poprawić zaskakująco dobre dane z USA, a nie pomógł też Ben Bernanke.

Ostatecznie rezultat wyborów we Włoszech okazał się daleki od satysfakcjonującego, z uwagi na podzielony Senat i perspektywę wyhamowania reform. W obecnej sytuacji trudno ocenić jak zostanie rozwiązany ten problem, jednak najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest wielka koalicja, w dzisiejszym wywiadzie Silvio Berlusconi zasugerował taką możliwość, ale w grę wchodzą także nowe wybory. To drugie rozwiązanie wydaje się jednak mało realne, z uwagi na fakt że najwięcej na tym mogłyby na tym stracić partie Bersaniego i Montiego.

Siłą rzeczy w cieniu włoskich wyborów znalazły się wtorkowe publikacje makroekonomiczne, lecz nie sposób pominąć bardzo dobre dane z amerykańskiej gospodarki. Przede wszystkim, sprzedaż nowych domów wzrosła w styczniu do 437 tys. (385 tys. prog) z 378 tys. poprzednio. Wymowa jest wzmocniona faktem, że taki wzrost notowany jest w tradycyjnie słabym okresie zimowym. Wzrosły także ceny nieruchomości mierzone indeksem S&P/Case-Shiller i dynamika roczna wyniosła w grudniu 6,8 proc., najwyżej od lipca 2006 r. Jednakże, tendencja ta jest częściowo wynikiem malejącej od wielu miesięcy podaży domów na rynku wtórnym, której wielkość spadła do ok. 1,75 mln, co ostatni raz miało miejsce pod koniec XX w.

Prognozy rynkowe istotnie przekroczył także odczyt indeksu zaufania konsumentów Conference Board, który ukształtował się na poziomie 69,6 pkt (61 pkt prog). Po pewnym szoku, które spowodowały styczniowe podwyżki obciążeń można było oczekiwać nieznacznej poprawy, lecz z drugiej strony spore obawy budziły rosnące ceny paliw w USA. W związku z tym, odczyt ten dostarczył sporego, pozytywnego zaskoczenia.

Wtorek był też dniem, gdy Ben Bernanke przedstawiał w Senacie raport nt. polityki monetarnej. Znalazły się w nim stwierdzenia broniące ekspansywnej polityki Fed, lecz także podkreślenie świadomości ryzyka takiej polityki i deklaracja do gotowości wycofania się z niego. To w zasadzie nie wnosi nic nowego do kwestii ewentualnego zakończenia QE3, lecz można odnieść wrażenie że rynek oczekiwał bardziej zdecydowanej deklaracji i obrony programu luzowania ilościowego.

Jeszcze w trakcie poniedziałkowej sesji kurs EUR/USD nerwowo zareagował na wieści z Włoch i zniżkował do 1,3017 USD. W ujęciu technicznym oznacza to bardzo wyraźne potwierdzenie ostatecznego przełamania 7-miesięcznej linii trendu wzrostowego oraz wyjścia dołem z kanału spadkowego. Wtorkowe notowania przebiegały pod znakiem odreagowania powyżej 1,31 USD, lecz nie udało się tego poziomu utrzymać i po południu rynek zniżkuje do ok. 1,3050 USD.

Wczorajsza wyprzedaż na rynku akcji w USA przełożyła się na negatywny sentyment podczas dzisiejszej sesji w Europie, który utrzymywał się przez cały dzień. Uwaga inwestorów stopniowo przesuwała się ku szefowi Fed, lecz niepokoi fakt, że mocne dane zza oceanu zostały w zasadzie zignorowane. W takiej sytuacji wątłe odreagowanie z ostatnich 3 sesji zostało niemal w całości zniesione i nie można wykluczyć testu 2400 pkt w przypadku utrzymania obecnych niekorzystnych nastrojów.

Sebastian Trojanowski