Zdarzenia z zeszłego tygodnia były swoistą skoncentrowaną pigułką zdarzeń gospodarczych z ostatnich kilkunastu miesięcy - poprawa koniunktury gospodarczej w Azji, zadrukowywanie pieniędzmi kryzysu w Stanach i całkowity brak decyzyjności po stronie europejskich polityków, którzy nie potrafią wspólnie przygotować nawet zwykłego terminarza lub jak kto woli planu dojścia Europy do wspólnej polityki fiskalnej.

Europa ma coraz mniej czasu, rośnie niezadowolenie społeczne i bezrobocie. Polityczne kupowanie czasu poprzez zadrukowywanie recesji oraz kolejne szczyty europejskie nic nie pomoże. Potrzebne jest bankructwo i oczyszczenie. Scenariusz wyjścia Grecji z Unii Monetarnej staje się coraz bardziej prawdopodobny i coraz bliższy. Jeśli Europa będzie chciała się uzdrowić, to najprawdopodobniej na Grecji proces oczyszczania się nie zakończy. Przypominam za F. Bormanem, że „kapitalizm bez bankructwa jest jak chrześcijaństwo bez piekła”. Bankructwo jest zdrowym i naturalnym procesem.

W piątek inwestorzy czekali cierpliwie na weekend, nie mając konkretnego pomysłu na rynek. Indeksy zakończyły notowania w negatywno-mieszanych nastrojach. DAX wzrósł o +0.19%, CAC40 pozostał bez zmian, a FTSE100 spadł o +0.13%. Inwestorzy w USA byli bardziej pesymistyczni: DOW spadł o -0.27%, a S&P o -0.41%.
Znacznie więcej optymizmu zaobserwować można było w piątek na rynku walutowym. Kurs EURUSD przebił się przez 1.31 i doszedł do poziomu 1.3173. W tym tygodniu obserwować będziemy na jak długo wystarczy sił rynkowym optymistom, tym bardziej, że niewiele czasu zostało bykom na realizację rajdu Świętego Mikołaja.

Maciej Jędrzejak