Ubiegły tydzień nie był zbyt łaskawy dla inwestorów. Wybory w USA, decyzja RPP czy przegłosowanie pakietu reform w Grecji nie były takimi impulsami jakich oczekiwano. Na rynkach po raz kolejny zawitały niepewność i niepokój. Giełdy mieniły się czerwienią, a rynek walutowy wskazywał ucieczkę od ryzykowniejszych aktywów.

Wydarzenia poprzedniego tygodnia były wyczekiwane z niecierpliwością. Wybory prezydenckie za oceanem i decyzja greckiego parlamentu w kwestii przyjęcia pakietu reform miały pozwolić na zakończenie trwającego od pewnego czasu marazmu. Biorąc pod uwagę nieco lepsze odczyty makroekonomiczne, można było spodziewać się polepszenia nastrojów. Rzeczywistość okazała się inna.

Rezultat wyborów prezydenckich, tak wyczekiwany na rynkach, przeszedł niemal bez reakcji. Oczy inwestorów zwróciły się na problem klifu fiskalnego w USA. Sytuacja dziwna w obliczu tego, że problem nie jest nowy, a o jego istnieniu mówi się o dobrych kilku tygodni. Można odnieść nieodparte wrażenie, że rynki czekały na jakiś bliżej nieokreślony „cud”, który pozwoliłby na finiszu kampanii prezydenckiej na definitywne zamknięcie problemu bez cięć budżetowych. Cud jednak nie nastąpił...

W rezultacie końcówka poprzedniego tygodnia upłynęła pod znakiem spadków na giełdach i konsekwentnego umacniania się dolara. Widoczna była ucieczka od nieco ryzykowniejszych aktywów ku tzw. bezpiecznym przystaniom. Ocieplenie nastrojów nastąpiło dopiero w piątek po południu. O godzinie 15.55 poznaliśmy Indeks Uniwersytetu Michigan. Wartość wskaźnika na poziomie 84,9 pkt była znacznie lepsza od oczekiwań rynków (82,6 pkt). Ten „powiew optymizmu” pozwolił na symboliczne odrobienie strat na rynkach.

Sytuacja na rynkach globalnych, połączona z decyzją RPP o uruchomieniu cyklu obniżek stóp procentowych, oznaczała dla złotego jedno – wyprzedaż. W poprzednim tygodniu zaobserwowaliśmy na złotym wysoką podaż, która sprawiała, że na głównej parze walutowej EUR/PLN zauważyliśmy dawno niewidziany poziom 4,17. Końcówka tygodnia pozwoliła na delikatne odreagowania ruchu, jednak nie ma się co okłamywać – trwa awersja do polskiej waluty.

Dzisiejszy dzień nie obfituje w odczyty o charakterze makroekonomicznym. Gracze rynku walutowego powinni skupiać się raczej na innych determinantach kursów walutowych. Co prawda o godzinie 14.00 Narodowy Bank Polski zaprezentuje wartość bilansu handlowego za wrzesień (prognozy -850 mln euro, wobec -633 mln euro w sierpniu), jednak odczyt musiałby być znacznie odbiegający od prognoz, by wpłynąć na wycenę polskiej waluty.

W bieżącym tygodniu szczególną uwagę zwrócić należy na protokół z posiedzenia FOMC. Protokół zaprezentowany zostanie w środę, a w jego zapiskach będzie można doszukać się przesłanek kolejnej interwencji FED (QE3). W obliczu zawirowania na światowych rynkach, protokół może okazać się głównym wyznacznikiem trendu.

Michał Iskat - Specjalista Cash Management w Internetowykantor.pl