W USA rozpoczęły się już wybory prezydenckie. Mimo gęstej atmosfery medialnej wokół sondaży, które na poziomie całego kraju wskazują na wynik bliski remisu, naszym zdaniem to Obama jest zdecydowanym faworytem. Romney musi liczyć na bardzo korzystny tok zdarzeń. W tle dane z sektora usług i małe zaskoczenie ze strony Banku Australii.

Wynik może być znany już o 1.00

Wyniki z poszczególnych stanów nie będą podawane jednocześnie. Wieczór wyborczy w USA to noc naszego czasu i wyniki z zachodnich stanów będą napływały dopiero nad ranem. Jednak wszystko może być już jasne znacznie wcześniej, gdyż Romney musi wygrać w szeregu kluczowych stanów aby zdobyć Biały Dom. Jeśli przegra w kilku z nich będzie już wiadomo, że wyścig się skończył, niezależnie od innych wyników. O 1.00 naszego czasu powinniśmy poznać wyniki z Ohio, Virginii i Płn. Karoliny. Romney może przegrać Ohio, ale jeśli przegra we wszystkich tych trzech stanach, nie zostanie prezydentem. O 2.00 poznamy wyniki z Florydy i New Hampshire. Niezależnie od wyników z 1.00 Romney nie może przegrać Florydy. Jeśli o 1.00 wygrał Virginię, ale przegrał Karolinę i Ohio, to o 2.00 nie może też przegrać New Hampshire. O 3.00 już wszystko będzie jasne. Gdyby Romney wygrał Florydę, Karolinę i Virginię to o 3.00 wystarczy już jeśli wygra Michigan i Kolorado, choć ten pierwszy stan może być poza jego zasięgiem.

Jak już kilkukrotnie podkreślaliśmy, wygrana Romney’a to umocnienie dolara i spadki cen akcji – być może znaczne. W przypadku zwycięstwa Obamy możemy mieć ruchy w przeciwnym kierunku, ale znacznie słabsze – rynek bowiem na moment obecny nie dyskontuje „ryzyk” związanych z wygraną kandydata Republikanów.

RBA nie zmienił poziomu stóp

Bank Australii nie zmienił w listopadzie poziomu stóp procentowych, po tym jak stopy zostały obniżone (po raz kolejny w tym roku) w październiku. Decyzja zaskoczyła rynki, gdyż oczekiwano obniżki o 25 bp. Bank stwierdził jednak, iż wobec nieco wyższej inflacji i oznak poprawy sytuacji w globalnej gospodarce (zapewne RBA zwracał uwagę głównie na Chiny) należy się wstrzymać z dalszym luzowanie. Dolar australijski zareagował umocnieniem na decyzję RBA, jednak decyzja nie musi oznaczać końca cyklu luzowania. Bank podobnie zachował się we wrześniu, kiedy rynki również oczekiwały obniżki. Ważnym wskazaniem odnośnie ewentualnej obniżki w grudniu będą dane z rynku pracy, które poznamy w trakcie czwartkowej sesji azjatyckiej.

Słabsze dane z sektora usług…

Dane o aktywności w sektorach usług są nieco w tle amerykańskich wyborów, jednak warto odnotować, iż opublikowane wczoraj wskaźniki okazały się słabsze niż oczekiwano. ISM dla USA obniżył się z 55,1 do 54,2 pkt. – silniej niż oczekiwał rynek, zaś brytyjski PMI zniżkował z 52,2 do 50,6 pkt., sugerując, iż silny wzrost w trzecim kwartale nie oznacza, iż brytyjska gospodarka problemy ma już zasadniczo za sobą. Dziś poznamy podobne wskaźniki dla strefy euro. W Niemczech czy we Francji będą to już tylko rewizje, dlatego inwestorzy mogą koncentrować się na danych z Hiszpanii (9.15) i Włoch (9.45), szczególnie iż w przemysłach tych krajów cały czas panuje recesja. W Wielkiej Brytanii poznamy dane o produkcji (10.30), natomiast w Niemczech o zamówieniach w przemyśle.

…i rosnące bezrobocie w Hiszpanii

Bardziej niepokojące od słabszych PMI dla usług mogą być jednak dane z hiszpańskiego rynku pracy. W ubiegłym miesiącu bezrobocie wzrosło w tym kraju o ponad 128 tys., znacznie więcej niż oczekiwano (90,3 tys.). Wzrost jest po części sezonowy, ale jego skala pokazuje, iż hiszpańska gospodarka znajduje się w bardzo trudnym położeniu, a nowe reformy oszczędnościowe nie zaczęły jeszcze na dobre na nią (niekorzystnie) oddziaływać.

dr Przemysław Kwiecień