Lepsze dane z amerykańskiego rynku pracy tylko na chwilę poprawiły nastroje inwestorów, sugerując, iż po wakacyjnej zwyżce rynkom do wzrostów potrzebny byłby silniejszy impuls.

Silnym impulsem – choć negatywnym – byłoby zwycięstwo Mitta Romney’a w wyborach prezydenckich, które zdominują bieżący tydzień. W cieniu rozmowy ws. Grecji, banki centralne i dane z Chin.

Wybory to ryzyko niesymetryczne

Wydarzeniem rozpoczynającego się tygodnia są niewątpliwie wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że będą one formalnością, jednak notowania kandydata Republikanów wzrosły na tyle, że jego zwycięstwo jest realne. Dla inwestorów te wybory to ryzyko niesymetryczne. Zwycięstwo Obamy jest bardziej prawdopodobne, ale nie niesie za sobą większych zmian – reakcja na nie – osłabienie dolara i wzrosty cen akcji - byłaby zatem prawdopodobnie umiarkowana. Reakcja w postaci umocnienia dolara i spadków cen akcji byłaby proporcjonalnie dużo silniejsza w przypadku zwycięstwa Mitta Romney’a, choć jego wybór jest mimo wszystko znacznie mniej prawdopodobny. Wybory są jutro, w środę na otwarciu w Europie już wszystko powinno być jasne.

Grecy będą głosować, pomoc 12 listopada?

Po wyborach w USA – szczególnie w przypadku zwycięstwa Obamy – uwaga dość szybko powinna zostać przeniesiona na Grecję. Kraj ten czeka na decyzje nie tylko ws. kolejnej transzy pomocy, ale także pewnej formy restrukturyzacji długu. Warunkiem numer jeden jest jednak przyjęcie przez Greków kolejnych reform. Jak już pisaliśmy w ubiegłym tygodniu na reformy rynku pracy nie zgadza się najmniejszy z koalicjantów – Demokratyczna Lewica. Teoretycznie ich głosy nie są potrzebne do przeforsowania reform, ale podział ten może oznaczać koniec trójpartyjnej koalicji. Z kolei przejście DL do opozycji mogłoby dodatkowo obniżyć poziom zaufania do rządu i nasilić demonstracje. Mówi się, iż Samaras będzie chciał zaproponować DL możliwość zagłosowania przeciwko reformom na rynku pracy (w środę) i jednocześnie poparcia budżetu (głosowanie w niedzielę). Jeśli te głosowania zakończą się sukcesem rządu, pomoc zostanie zapewne przyznana 12 listopada.

Koniec QE na Wyspach?

Na czwartek zaplanowane są dwa posiedzenia banków centralnych. Tym razem potencjalnie ważniejszym będzie posiedzenie Banku Anglii. Zapowiedziany dotychczas program zakupu obligacji rządowych na łączną kwotę 375 mld GBP niedługo się wyczerpie i w związku z tym Bank – chcąc go kontynuować, już na tym posiedzeniu powinien zdecydować się na dalszą ekspansję. Jest jednak bardzo możliwe, iż tak się nie stanie. Nie chodzi nawet o 1% wzrost w trzecim kwartale, gdyż ten został zakłócony wpływem olimpiady, a miesięczne dane sugerują, iż sytuacja gospodarcza w Wielkiej Brytanii cały czas jest trudna.

Powód jest inny – QE skutecznie obniżyło rentowności obligacji, a to sprawia, iż plany emerytalne sponsorowane pracownikom przez korporacje pokazują większe deficyty. W efekcie firmy muszą przeznaczać więcej środków na ich zasilanie. Nie brak jest zatem głosów, iż dalsze luzowanie monetarne za pomocą QE będzie kontr produktywne – benefitów będzie niewiele, a firmy zamiast inwestować będą zasilać plany emerytalne. Bank jest też pod presją organizacji przedsiębiorców, aby zaniechał dalszego luzowania. Jeśli w czwartek wstrzyma się z taką decyzją i z MPC zaczną napływać głosy sugerujące wstrzymanie QE będzie to istotnym czynnikiem średnioterminowym (pozytywnym naturalnie) dla notowań funta.

dr Przemysław Kwiecień