Niedzielne wybory lokalne w kraju Basków i regionie Galicji mogą okazać się testem popularności rządu premiera Rajoya, ale i też mogą przysporzyć mu wiele problemów.

Najnowsze sondaże wskazują, że Baskowie wybiorą nacjonalistów opowiadających się za większą niezależnością regionu (dla Madrytu będzie to kolejny problem po Katalonii) a w mateczniku premiera, czyli Galicji nie można mieć pewności, iż władzę utrzyma rządząca PNV. Jakie może mieć to znaczenie dla rynków? Jeżeli lokalne wyniki okażą się złe dla obozu rządzącego, to otoczenie Mariano Rajoya może jeszcze bardziej naciskać na odroczenie oficjalnego złożenia wniosku o międzynarodową pomoc finansową, obawiając się dalszej utraty popularności w społeczeństwie.

Pogorszenie nastrojów, jakie miało miejsce w ostatnich godzinach najczęściej tłumaczy się słabymi wynikami Google’a i aferą związaną z ich publikacją (wczoraj podczas sesji na Wall Street, zamiast po jej zakończeniu), ale jest to tylko część pełnego obrazu, chociaż rzeczywiście po serii ostatnich publikacji za III kwartał widać, iż nie przyniosły one dodatkowego, pozytywnego impulsu w notowaniach (chociaż, czy pierwotnie nie chodziło o to, aby utrzymać istniejące status-quo?). We wczorajszym komentarzu popołudniowym zwracałem uwagę na słabsze dane z rynku pracy USA, które mogą na powrót przynieść pytania, na ile obserwowana w ostatnich tygodniach poprawa w amerykańskiej gospodarce jest trwała (zwolennicy teorii spiskowych pewnie już dawno ocenili, że wszystko było robione pod reelekcję Baracka Obamy).

Inwestorów mogły rozczarować też informacje napływające z trwającego nadal szczytu Unii Europejskiej. Z wypowiedzi polityków (zwłaszcza niemieckich) wynika, iż nie ma szans na to, aby bezpośrednia pomoc dla zagrożonych banków, która miała iść ze środków zgromadzonych w funduszu ratunkowym ESM, była możliwa już od stycznia b.r. Strona niemiecka chce, aby stało się to nie wcześniej, zanim zacznie funkcjonować nowy nadzór bankowy, a to może mieć miejsce w trakcie roku. Z drugiej strony nie powinno być to zaskoczeniem – Niemcy mówili o tym wcześniej, a z propozycji przedstawionych we wrześniu przez Komisję Europejską wynikało, iż pełny nadzór (dla wszystkich banków) w wydaniu ECB zacznie funkcjonować dopiero od 2014 r.

Jeżeli rynek nie otrzyma żadnych wiążących konkretów po kończącym się szczycie UE (a widać, że tak może być, gdyż Niemcy i Francja mają nieco inną wizję w kwestii unii fiskalnej), to uwaga znów skupi się na tym, co jest najbardziej bieżące, czyli wątku hiszpańskim. Jeżeli wspomniane na początku wybory lokalne w Hiszpanii, rzeczywiście sprawią, iż rząd Rajoya nadal będzie „kluczył” w kwestii międzynarodowej pomocy, to rynek może się bardziej rozczarować w nadchodzącym tygodniu. Wzrost globalnego ryzyka może doprowadzić do umocnienia się dolara. Rynek powinien zacząć też dyskontować problem ryzyka klifu fiskalnego w USA– debata na ten temat w Kongresie może rozpocząć się 12 listopada (pierwsze posiedzenie po wyborach prezydenckich z 6 listopada) i może nie być ani łatwa, ani krótka…

Dzisiaj kalendarz publikacji jest ubogi. Przed sesją giełdową w USA mamy publikację wyników General Electric i McDonaldsa (kluczowe będą te pierwsze), a o godz. 16:00 mamy dane nt. sprzedaży domów na rynku wtórnym we wrześniu (będą one zestawiane z ostatnimi dobrymi danymi nt. indeksu nastrojów pośredników NAHB, czy też dynamiką wydanych pozwoleń i rozpoczętych budów).

EUR/USD – Rynek nie czeka na wyniki szczytu, euro tanieje, celem test bariery 1,30

Wczoraj po południu zwróciłem uwagę, iż rynek może nie czekać na oficjalne oświadczenia po szczycie Unii Europejskiej, gdyż zdaje sobie sprawę z tego, iż wiele one nie wniosą. W efekcie jeszcze wczoraj wieczorem doszło do złamania wsparcia na 1,3070 (co było wcześniej oczekiwane) i dzisiaj rano rynek ustanowił lokalne minimum na 1,3045. To otwiera drogę do testu okolic 1,3030 (pozioma linia oparta m.in. o październikowe korpusy świec, ale i próby naruszenia bariery 1,30). Opisywana od kilku dni formacja podwójnego szczytu zaczyna się materializować, co może sugerować głębsze spadki w przyszłym tygodniu - może dojść do próby złamania okolic 1,2880, gdzie przebiega linia trendu wzrostowego rozpoczęta w końcu lipca b.r. Ciekawe wnioski daje też tygodniowy wykres koszyka BOSSAUSD – zamiast negatywnej spadkowej świecy mamy duże szanse na mocne doji, które może sugerować wyraźny zwrot sytuacji w przyszłym tygodniu.

Marek Rogalski