W zasadzie przez cały wrzesień notowania kukurydzy i soi znajdowały się pod presją podaży. Ceny obu zbóż od ponad miesiąca znajdują się w trendzie spadkowym, docierając do poziomów z początku lipca tego roku.

Nieco inaczej wygląda sytuacja na rynku pszenicy. Wprawdzie na wykresie tego zboża trend wzrostowy przyhamował już trzy miesiące temu, jednak od połowy lipca notowania pszenicy poruszają się w trendzie bocznym. Co sprawia, że na rynku tego zboża popyt jest silniejszy niż na rynkach kukurydzy i soi?

Na wstępie warto zaznaczyć, że podstawową różnicą pomiędzy rynkiem pszenicy a rynkami pozostałych dwóch zbóż jest struktura podaży. Najważniejsi producenci i eksporterzy kukurydzy oraz soi to Stany Zjednoczone oraz kraje Ameryki Południowej (Brazylia, Argentyna). Struktura podaży obu zbóż jest więc podobna – w przypadku każdego z nich warunki pogodowe w wymienionych krajach znacząco wpływają na oczekiwania co do wielkości popytu, a tym samym na ceny.

Tymczasem rozkład najważniejszych producentów i eksporterów pszenicy jest nieco inny. W przypadku tego zboża produkcja w USA czy Ameryce Południowej nie ma aż tak dużego znaczenia, bowiem pszenicę w dużych ilościach uprawia się także w Rosji, Ukrainie, Australii czy Unii Europejskiej. Ważnym producentem każdego z wymienionych tu zbóż są także Chiny, jednak większość wyprodukowanego tam zboża nie trafia na eksport, lecz jest wykorzystywana w kraju.

Susza w Stanach Zjednoczonych, która doprowadziła do systematycznych obniżek szacunków produkcji zbóż w USA, mocno wywindowała ceny kukurydzy, pszenicy i soi na przełomie wiosny i lata tego roku. Wraz z postępem żniw w Stanach Zjednoczonych, na rynek napływały konkretne informacje dotyczące wielkości zbiorów zbóż, co nieco uspokoiło nastroje inwestorów. Pomimo że dane prezentowane przez m.in. Departament Rolnictwa nadal pokazują napiętą sytuację na rynku kukurydzy i soi, najwyraźniej wiosenne zwyżki zostały uznane za nieco przesadzone. Presję podażową na rynku obu tych zbóż generują także informacje z Brazylii o szacunkach rekordowej produkcji w tym sezonie.

Tymczasem ceny pszenicy przez ostatnie trzy miesiące utrzymywały się wysoko ze względu na obawy inwestorów dotyczące podaży pszenicy z innych części świata. Dotyczyło to zwłaszcza sytuacji w Rosji, gdzie pogoda nie sprzyjała rolnikom. Ulewy oraz susze, które dotknęły ten kraj w tym roku, prowokowały do spekulacji dotyczących możliwości zmniejszenia się eksportu pszenicy z Rosji. Inwestorzy wciąż bowiem mają w pamięci rok 2010, kiedy to dotkliwe susze doprowadziły do ustanowienia embargo na eksport zbóż z Rosji – to zaś stało się przyczyną wyraźnego wzrostu notowań zbóż na światowym rynku. Ostatnio zmartwieniem inwestorów stała się także bezdeszczowa pogoda w Australii, która prawdopodobnie ograniczy podaż pszenicy z tego rejonu świata.

Jednak wiele wskazuje na to, że presja podaży na notowania pszenicy będzie się zwiększać, o ile nie zaskoczą warunki pogodowe w krajach produkujących to zboże. Jeśli chodzi o Rosję, to póki co embargo jest stanowczo wykluczane przez tamtejsze władze. Obecnie rosyjskie zapasy zbóż są już niewielkie, lecz lukę w eksporcie zapełniło zboże z Unii Europejskiej. Poza tym, sprzedającym sprzyjają dane z USA – w miniony piątek Departament Rolnictwa podał, że w tygodniu zakończonym 4 października eksport pszenicy z USA wyraźnie spadł (o 9% w stosunku do poprzedniego tygodnia). Sugeruje to, że cena amerykańskiego zboża jest dla kupujących zbyt wysoka i wolą oni zaopatrywać się w pszenicę w innych krajach, głównie w Europie. Spadek zainteresowania pszenicą z USA może mieć swoje konsekwencje w postaci spadku jej ceny.

Dorota Sierakowska