Po tygodniach oczekiwania przychodzi czas bezpośredniej konfrontacji rynków z siłą rażenia banków centralnych. Pomimo rozbudzonych nadziei klucz do reakcji giełd leży na wykresie rentowności hiszpańskich obligacji.

W zakończonym tygodniu rynki akcji powinny były koncentrować uwagę na raportach kwartalnych spółek, ale kolejny raz silniejsze okazały się kryzysy zadłużenia i zaufania w strefie euro, które do czwartku pchały na północ rentowność hiszpańskich obligacji, przeceniały euro i akcje. Przełomowym momentem było wystąpienie szefa Europejskiego Banku Centralnego, który z z pewnością powiedział, iż EBC zrobi wszystko, żeby zachować euro.

Zapewnieniu, iż unia walutowa jest nieodwracalna towarzyszyło podkreślenie działań, które mają być „wystarczające”. Odpowiedzią były dynamiczne zwyżki cen akcji i wartości euro, które w piątek wzmocniły przecieki francuskiej prasy na temat przygotowań EBC do skupu hiszpańskich obligacji. Bilansem jest czytelny zakład EBC z giełdami, które już w czwartek będą miały okazję skonfrontować własne wyobrażenia o tym, jakie działania banku centralnego będą wystarczająco mocne.

W istocie przyszły tydzień musi sprowadzić się do reakcji giełd na sygnały ze strony banków centralnych. W czwartek, niemal równolegle z Europejskim Bankiem Centralnym, obraz polityki monetarnej przedstawi Bank Anglii, który w zakończonym tygodniu dostał trudne dane o dynamice PKB w II kwartale. Dla pełni obrazu należy jeszcze pamiętać o amerykańskiej Rezerwie Federalnej, która w środę skoncentruje na sobie uwagę komunikując decyzje podsumowujące posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku.

W sumie giełdy oczekują, iż każdy z banków centralnych przedstawi jakiś program pomocowy, który będzie walczył bądź ze słabym rynkiem pracy w USA, bądź z recesją w Wielkiej Brytanii i wreszcie z kryzysem w strefie euro. Nie ma wątpliwości, iż kontynuacja zwyżek cen akcji oraz spadku rentowności obligacji rządów hiszpańskiego i włoskiego w największym stopniu zależą od tego, czy banki spełnią pokładane w nich nadzieje. Radykalne programy pomocowe powinny uczynić atrakcyjnymi akcje, którym sprzyjały dwie fale luzowania ilościowego USA i programy LTRO w Eurolandzie.

Problemem może być euro, które przy naprawdę radykalnych działaniach ze strony Europejskiego Banku Centralnego będzie narażone na spadek wartości wobec innych walut. W skrajnym przypadku wspólna waluta może znaleźć się w krzyżowym ogniu podaży związanej z działaniami EBC i odłożeniem kolejnego programu pomocowego ze strony Fed na wrzesień a nawet do czasu finału wyborów prezydenckich w USA. Wówczas przed rynkami akcji stanie trudne zadanie pogodzenia sprzecznych impulsów, których częścią będą również reakcje rynków surowcowych.

Niestety nie wolno również wykluczać skrajnie odmiennego scenariusza, w który przekonanie rynków o braku możliwości szybkiego rozwiązania hiszpańskich problemów, przełoży się na kolejną falę ataku podaży zarówno na rynkach akcji, jak i na wspólnej walucie i to niezależnie od działań EBC. W sumie kluczem do tego, w jakich nastrojach będą giełdy w końcówce przyszłego tygodnia, jest reakcja graczy na rynku hiszpańskich i włoskich obligacji. Nie ma wątpliwości, iż właśnie w potencjalnym upadku Hiszpanii leży dziś główne źródło niepewności na giełdach.

W efekcie tylko spadek rentowności hiszpańskich obligacji będzie sygnałem, iż działania banków centralnych ograniczają u graczy awersję do ryzyka. W minionym tygodniu to dwudniowa fala spadku rentowności hiszpańskich dziesięciolatek o przeszło 80 punktów bazowych i o przeszło 50 punktów bazowych w przypadku papierów włoskich były fundamentami zwyżek cen na rynkach akcji. W praktyce oznacza to, iż giełdy stały się zakładnikami takich działań banków centralnych, które leczą objawy a nie recesyjną chorobę, jaka trawi dziś globalną gospodarkę, ale to będzie ważne dopiero w przyszłości. Dziś najważniejsze są kroki EBC.

Adam Stańczak