Do tracącego systematycznie euro wczoraj dołączyła przecena na Wall Street. Spadki wynikały z obaw, czy rozpoczynający się sezon wyników sprosta oczekiwaniom rynku.

Spółka AMD podała prognozę słabszych wyników i w rezultacie jej akcje taniały o ponad 11%, ciągnąc w dół sektor technologiczny. Nadal zadziwiająco mocno trzymają się notowania złotego, choć osłabienie w tym przypadku może być jedynie kwestią czasu. Dziś rynki czekać będą na publikację protokołu z ostatniego posiedzenia Fed, a na rynkach towarów rolnych światło dzienne ujrzy wyczekiwany raport USDA.

FOMC minutes – czy jest szansa na QE3?
Na czerwcowym posiedzeniu Fed zdecydował o przedłużeniu tzw. operacji Twist, ale nie dał żadnych sygnałów, iż rozważa dalej idące rozwiązania, w tym QE3, czyli kolejną rundę zakupu aktywów. Przedstawiciele Fed w różnych wypowiedziach dawali delikatnie do zrozumienia, iż stan amerykańskiej gospodarki nie jest jeszcze tak zły, aby pozbawiać się ostatnich pozycji z arsenału.

Nie można też mówić o zagrożeniu deflacją, co było jednym z argumentów za QE2 jesienią 2010 roku. Dlatego na QE3 możemy jeszcze poczekać. Tym niemniej dyskusja członków FOMC to jedno z lepszych źródeł wskazujących, czy skłonność do tego rozwiązania w ramach Komitetu zwiększa się. Publikacja raportu z ostatniego posiedzenia dziś o godzinie 20.00.

Premier Chin chce przyspieszenia inwestycji
Wczoraj po raz kolejny premier Chin zasygnalizował, iż do podtrzymania wzrostu potrzebna jest bardziej aktywna polityka. Zaznaczył on, iż normalnie polityka podtrzymania wzrostu powinna opierać się na stymulowaniu konsumpcji i dywersyfikacji eksportu, jednak obecnie (wobec czytelnych sygnałów spowolnienia) należy przede wszystkim postawić na inwestycje.

Pytanie, czy jest to zapowiedź szerzej zakrojonych działań w zakresie polityki fiskalnej, co miałoby dla rynków bardzo istotne znaczenie. Niejednokrotnie pisaliśmy, iż Chiny są obecnie w dość istotnym punkcie, a rozwój sytuacji w tej gospodarce może mieć ogromny wpływ na rynki. Pogłębienie spowolnienia przełożyłoby się na pogorszenie sytuacji na rynkach już teraz. Natomiast jeśli władze (wzorem 2009 roku, kiedy również stymulowano inwestycje) zdecydują się na program fiskalny, odbicie na rynkach – szczególnie surowców przemysłowych – będzie niemal pewne. Nie jest to jednak takie proste – udział inwestycji w chińskim PKB już dziś jest zdecydowanie nie do utrzymania (szczególnie na rynku nieruchomości) i dalsze ich stymulowanie może okazać się kupowaniem wzrostu kosztem późniejszego załamania. Tym jednak rynki martwiłyby się później. Czekamy zatem na deklaracje odnośnie luzowania fiskalnego (okazją będzie np. piątkowa publikacja danych o PKB za drugi kwartał).

Dziś raport USDA
Wydarzeniem na rynku surowców rolnych będzie dziś publikacja raportu amerykańskiego departamentu rolnictwa. Będzie on o tyle istotny, iż USDA będzie musiała uwzględnić wpływ suszy w USA na produkcję we właśnie rozpoczętym sezonie. Czerwcowy raport pokazał prognozę nadwyżki kukurydzy w skali aż 26 mln ton oraz prognozę deficytu pszenicy w skali 9 mln ton. Teraz spekuluje się, iż prognoza podaży kukurydzy zostanie skorygowana aż o 35 mln ton, zaś pszenicy o kilka-kilkanaście milionów (również ze względu na powódź w Rosji). Od raportu USDA zależeć będzie, czy trwająca od trzech tygodni hossa będzie kontynuowana. Publikacja o 14.30.

Złoty zaskakująco mocny
Do słabego euro, wczoraj dołączyła przecena na Wall Street. Tymczasem złoty nadal radzi sobie zadziwiająco dobrze. Zachowując swoją wartość względem dolara, złoty automatycznie umacnia się wobec euro i franka. Widzimy dwie przyczyny takiego stanu rzeczy. Po pierwsze, do tej pory pomimo rosnących kłopotów Europy (a wraz z nimi rentowności długu na południu Europy i tracącego euro) na rynkach globalnych uniknęliśmy paniki. To sprawia, iż część inwestorów selektywnie szuka wyższych rentowności.

Po drugie, relatywnie dobre dane publikowane do tej pory z polskiej gospodarki mogły zachęcić część inwestorów do lokowania środków właśnie w polskich aktywach. To pozwoliło złotemu zachować się znacznie lepiej, niż wynikałoby to z typowych rynkowych zależności. Jednak na horyzoncie są głównie zagrożenia. Po pierwsze, dłuższa przecena na Wall Street wisi w powietrzu i wzrost awersji do ryzyka jaką ze sobą przyniesie spowoduje odpływ kapitału z rynków wschodzących. Po drugie, kolejne miesiące niemal na pewno pokażą spowolnienie w polskiej gospodarce i dla części inwestorów nasz rynek nie będzie już tak atrakcyjny.

dr Przemysław Kwiecień